Ukraińcy mieszkający w Polsce głosują w ambasadzie swojego kraju. Do niedzielnego popołudnia z tej możliwości skorzystało nieco ponad 300 z ponad 2000 zarejestrowanych wcześniej osób.
Jak mówiła dziennikarzom szefowa okręgowej komisji wyborczej Natalia Kreńska, głosowanie w Warszawie przebiega spokojnie, "bez żadnych ekscesów i sensacji".
Według stanu na godz. 16 głos oddało 350 osób z 2061, które wcześniej się zarejestrowały. Ukraińcy mieszkający w naszym kraju mogą też wziąć udział w głosowaniu w konsulatach w Krakowie, Lublinie i Gdańsku.
Jedna z kobiet, z którymi rozmawiali dziennikarze mówiła, że głosuje, bo liczy na to, że sytuacja w jej kraju w końcu się zmieni. "Porozjeżdżaliśmy się po świecie jak myszy, zostawiliśmy rodziny, nie ma pracy, nie ma się z czego utrzymywać" - narzekała. Jak zaznaczyła, od 10 lat mieszka w Polsce, bo nie ma innego wyboru. "Nie wiem, co by było gdybym nie mogła być w waszym kraju" - mówiła.
Ukraińcy, którzy przyszli do ambasady głosować, nie mieli wątpliwości, że warto to zrobić. "To jest obowiązek polityczny. Możemy wpłynąć na sytuację w naszym kraju" - przekonywał mieszkający od 15 lat w Polsce Aleksander. Jego zdaniem tegoroczne wybory nie będą przełomowe. Jak dodał, liczy jednak na to, że po nich sytuacja na Ukrainie ustabilizuje się.
Lokale wyborcze na Ukrainie zostaną zamknięte o godzinie 19. czasu polskiego. Pierwsze wyniki tzw. exit-polls będą znane nieco później.
Sondaże, których publikację wstrzymano na dziesięć dni przed wyborami, prognozują zwycięstwo rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Drugie i trzecie miejsce podzielą najprawdopodobniej ugrupowania opozycyjne: Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko i Udar boksera Witalija Kliczki.
Na wejście do parlamentu ma też szanse Komunistyczna Partia Ukrainy, która jest obecnie partnerem koalicyjnym Partii Regionów, oraz nacjonalistyczna Swoboda, która zawarła przed wyborami z Batkiwszczyną umowę o stworzeniu koalicji w przyszłej Radzie Najwyższej.(PAP)
stk/ bos/ mhr/