Położony w katowickim Parku Kościuszki drewniany kościółek pod wezwaniem św. Michała - ulubione miejsce ślubów młodych par - ma 500 lat. Z okazji jubileuszu mszę w tej przeniesionej do Katowic ponad 70 lat temu świątyni odprawił metropolita katowicki, abp Damian Zimoń.
"Kościół potrafi przenieść współczesność w historię i historię we współczesność" - powiedział w sobotę arcybiskup, nawiązując do wieku i znaczenia dla lokalnej społeczności kościoła, który jest tylko o cztery lata młodszy od Bazyliki św. Piotra w Watykanie.
Metropolita przypomniał, że właśnie w tej świątyni w latach 80. wielokrotnie zbierali się wierni, by uczcić ofiary tragicznych wydarzeń w pobliskiej kopalni "Wujek", gdzie w grudniu 1981 r. od milicyjnych kul zginęło 9 górników.
Zabytkowy kościół został przeniesiony do Katowic z Syryni na ziemi rybnickiej w 1938 r., z inicjatywy ówczesnego prezydenta miasta Adama Kocura, który później został księdzem. Do dziś świątynia jest własnością miasta.
W sobotnim kazaniu o. Konrad Keler, wicegenerał zakonu werbistów, zastanawiał się, co sprawiło, że drewniany kościół przetrwał tyle wieków. Wskazał, że od początku pełnił on dla ludzi funkcje obronną - to w nim kryli się przed zagrożeniami i wrogami.
"To poczucie bezpieczeństwa, które im dawał, rodziło w ludziach odpowiedzialność za kościół jako budynek i za wspólnotę Kościoła" - powiedział o. Keler, podkreślając, że kolejne pokolenia nie burzyły dokonań poprzedników. "Świątynia drewniana, ale wiara zbudowana na skale" - podsumował ksiądz.
W niedzielę jubileusz kościoła będzie świętowany w Syryni, gdzie w 1510 r. powstała budowla. Kościół jest drewniany, z wolno stojącą drewnianą wieżą z XVII wieku, okolony drewnianym parkanem. Był m.in. ośrodkiem duszpasterskim dla części nowopowstającego katowickiego osiedla Brynów. Młode pary często decydują się wziąć ślub w tym urokliwym kościółku. W latach 90. kilkakrotnie podpalano świątynię, na szczęście nieskutecznie.(PAP)
mab/ dym/