Wybitny włoski pisarz i filozof Umberto Eco zapewnia, że problemem Włochów nie jest dziś premier Silvio Berlusconi, lecz "chore" włoskie społeczeństwo, które pozwala mu na skupianie w swych rękach coraz większej władzy.
W artykule zatytułowanym "Wróg prasy", który ukaże się w piątek na łamach tygodnika "Espresso", Eco twierdzi, że włoskie społeczeństwo zdradza oznaki choroby, pozwalając kumulować władzę temu człowiekowi.
Pisarz broni wolności prasy przed atakami Berlusconiego na niektóre media.
Włoski myśliciel podkreśla, że dotąd powstrzymywał się z napisaniem tego artykułu, ponieważ "kiedy ktoś zmuszony jest wystąpić w obronie wolności prasy, oznacza to, że społeczeństwo wraz ze znaczną częścią prasy już jest chore".
Dodaje, że w "demokracjach, które uważamy za niezagrożone, nie potrzeba bronić wolności mediów, ponieważ nikomu nie przychodzi do głowy, aby ją ograniczać".
"Historia - pisze Eco - jest pełna awanturników niepozbawionych charyzmy, z nikłym poczuciem państwowości, ale bardzo czułych na tle własnych interesów, którzy chcieliby ustanowić osobistą władzę nad parlamentami, sądami i konstytucjami, rozdzielających przywileje swym dworzanom -niekiedy - swym dwórkom".
Nie zawsze jednak to się im udaje - ostrzega Umberto Eco premiera Włoch - ponieważ "społeczeństwom niekiedy udaje się im w tym przeszkodzić".
Według autora "Imienia Róży" nie ma sensu oskarżać premiera, który "rozgrywa swe interesy", ponieważ większość Włochów akceptuje reprezentowany przez Berlusconiego konflikt interesów: Berlusconiego jako polityka i Berlusconiego jako wielkiego przedsiębiorcy.
Umberto Eco przypomina wreszcie, że to nie energia Benito Mussolliniego, lecz "pobłażliwość" ówczesnych liberałów swego czasu wyniosła Duce do władzy.
Niekiedy więc - konkluduje pisarz - należy powiedzieć "Nie!" - choćby po to, aby pewnego dnia można było wspomnieć, że wtedy powiedziało się "Nie!". (PAP)
ik/ kar/
4385751