Około 400 osób zamierzają zwolnić z pracy władze Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie. Tłumaczą, że to jedyny sposób, aby wyprowadzić UMCS z zapaści finansowej. Obecnie uczelnia ma ok. 54 mln zł długu.
W piątek władze UMCS powiadomiły działające na uczelni trzy związki zawodowe o zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych. Redukcje etatów dotyczyłyby pracowników obsługi - m.in. pracowników technicznych, portierów, szatniarzy, sprzątaczek. Władze uczelni liczą, że około połowa zwolnionych pracowników znalazłaby zatrudnienie w firmach zewnętrznych, które przejmą zadania dotychczas wykonywane przez pracowników etatowych.
"Ostateczna decyzja o zwolnieniach zapadnie po konsultacjach ze związkami. Jeśli związki zawodowe przedstawią konstruktywną propozycję, która pozwoli patrzeć optymistycznie na przyszłość finansową uniwersytetu, wtedy możemy rozważać inne warianty niż zwolnienia" - powiedział rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski.
Rektor podkreślił, że zwolnienia grupowe są decyzją trudną i bolesną, ale konieczną dla ratowania finansów uczelni. Poinformował, że budżet płac stanowi ok. 170 mln zł i jest o 8 mln zł wyższy niż kwota dotacji podstawowej, jaką otrzymuje uniwersytet.
"Gdybyśmy mieli na to pieniądze, moglibyśmy iść drogą powolnego rozstawania się z tymi ludźmi. Dokładne obliczenia wskazują, że to powolne uzdrawianie uniwersytetu trwałoby co najmniej 10 lat. Nie możemy sobie na to pozwolić" - zaznaczył. Powiedział, że z powodu niżu demograficznego zmniejszać się będzie liczba studentów na płatnych studiach niestacjonarnych.
Kanclerz UMCS dr Mirosław Urbanek podkreślił, że mimo działań oszczędnościowych i racjonalizujących - m.in. efektywniejszego wykorzystania nieruchomości pod wynajem, zmian w funduszu płac - uczelnia nadal jest w trudnej sytuacji finansowej. Przypomniał, że od 1993 r. każdy kolejny budżet UMCS zamykał się deficytem.
"Uczelnia nie będzie w stanie wyjść z zapaści finansowej, jeśli nie dotknie tych obszarów, które strukturalnie powodują stałe obciążenia finansowe, a są to: przerost zatrudnienia i zła struktura zatrudnienia" - powiedział Urbanek.
Jak tłumaczył, średni poziom zatrudnienia obsługi i administracji na uczelniach wyższych jest niższy o ok. 20 proc. w stosunku do UMCS. Jako przykład podał Uniwersytet Łódzki, który kształci ok. 40 tys. studentów, a w pionach administracji i obsługi zatrudnia łącznie ok. 1,2 tys. osób; na UMCS studiuje ok. 30 tys. studentów, a pracownicy administracji i obsługi to ok. 1,5 tys. osób.
Urbanek nie powiedział, jakie oszczędności w budżecie uczelni może przynieść zwolnienie 400 osób, nie podał też wysokości ich obecnego wynagrodzenia.
W UMCS zatrudnionych jest ogółem prawie 3,5 tys. osób, w tym: nauczyciele akademiccy - 1843 osoby, pracownicy techniczni i służby bibliotecznej - 438, administracja - 488 osób, pracownicy obsługi - 691.
PAP nie uzyskała w piątek komentarza związków zawodowych ws. planowanych zwolnień. W biurze Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" na UMCS poinformowano, że zebrania i dyskusje w tej sprawie będą prowadzone w przyszłym tygodniu.(PAP)
ren/ hes/ gma/