Ożywione kontakty społeczne i urozmaicony tryb życia pomagają zwalczać chorobę nowotworową, a nawet mogą zapobiec jej rozwojowi - wynika z badań na myszach, o których informuje czasopismo "Cell".
Zdaniem autorów pracy, odkrycie to dostarcza nowych dowodów na potwierdzenie hipotezy, że relacje społeczne oraz stan psychiczny pacjentów mają zasadniczy wpływ na efekty leczenia nowotworów złośliwych.
Jak wyjaśnia prowadzący badania dr Matthew J. During z Ohio State University Comprehensive Cancer Center, myszy laboratoryjne nie są na co dzień hodowane w złych warunkach. W klatkach trzyma się zazwyczaj po 5 osobników, które mają nieograniczony dostęp do jedzenia i mogą bawić się cały dzień.
Jednak w najnowszych eksperymentach naukowcy urozmaicili warunki życia gryzoni w ten sposób, że zwiększyli ich liczbę w klatkach do 18-20, zapewniając im zarazem więcej miejsca oraz większe możliwości zabawy i podejmowania różnych aktywności - poprzez umieszczenie dodatkowych zabawek, kołowrotków do biegania i stworzenie różnorodnych kryjówek.
Po 3 lub 6 tygodniach myszom wszczepiono pod skórę komórki czerniaka, groźnego nowotworu skóry. Podobny eksperyment wykonano na myszach hodowanych w normalnych warunkach.
Okazało się, że u gryzoni, którym nowotwór wszczepiono po 3 tygodniach ciekawszego życia, guzy nowotworowe były mniejsze o 43 proc. w porównaniu z grupą kontrolną, a w przypadku myszy, którym komórki wszczepiono po 6 tygodniach - o 77 proc. Ogólnie, w obu grupach doświadczalnych guzy rozwijały się wolniej.
Ponadto u 5 proc. gryzoni, którym szybciej wszczepiono komórki czerniaka, nowotwór nie rozwinął się wcale, natomiast w grupie, której wszczepiono je po 6 tygodniach życia w urozmaiconych warunkach, odsetek ten wyniósł aż 17 proc. Czerniak rozwinął się natomiast u wszystkich myszy z grupy kontrolnej.
Podobne wyniki uzyskano u zwierząt z mutacją predysponującą do rozwoju raka jelita grubego oraz u myszy, którym przeszczepiano komórki tego nowotworu. W drugim przypadku zmiana warunków życia na bardziej stymulujące pomagała nawet wówczas, gdy wprowadzono ją u myszy z już dobrze rozwiniętymi guzami.
Jak oceniają naukowcy, uzyskanych efektów nie można przypisać po prostu zwiększonej aktywności fizycznej gryzoni (bo nie uzyskano ich u myszy, które wyłącznie zwiększyły dawkę ruchu), ale raczej łagodnemu stresowi wywołanemu przez nowe bodźce społeczne związane z życiem w większej grupie oraz bodźce fizyczne związane z pojawieniem się nowych przedmiotów.
Jak wykazały dalsze analizy, stres tego rodzaju pobudza w mózgu (a dokładnie w podwzgórzu) produkcję czynnika neurotroficznego BDNF. Związek ten z kolei wpływa - za pośrednictwem nerwów współczulnych - na białą tkankę tłuszczową, powodując m.in. zwiększenie wydatków energetycznych organizmu, jak również spadek produkcji hormonu leptyny w komórkach tłuszczowych.
Leptyna oddziałując na mózg hamuje apetyt, ale też stymuluje podziały komórek w niektórych tkankach, wpływa na ich przeżycie lub pobudza powstawanie nowych naczyń krwionośnych (tj. proces angiogenezy). Z ostatnich badań wynika, że podwyższony poziom tego hormonu we krwi ma związek z ryzykiem wielu nowotworów złośliwych, jak czerniak, rak prostaty lub piersi.
Testy przeprowadzone przez zespół dr. Duringa potwierdziły, że to spadek poziomu leptyny w dużym stopniu odpowiadał za przeciwnowotworowy efekt urozmaiconego życia.
Na przykład, u myszy, którym wstrzykiwano ten hormon, guzy nowotworowe osiągnęły znacznie większe rozmiary (o 140 proc.) niż u gryzoni, którym wstrzykiwano sól fizjologiczną.
Zdaniem badaczy, ich odkrycie potwierdza hipotezę, że łagodny stres lub niektóre jego rodzaje mogą być korzystne dla zdrowia. "Ludzie zwykli uważać, że osoby leczone na raka powinny unikać stresów, ale nasze dane sugerują, że nie jest to zupełnie zgodne z prawdą" - tłumaczy dr During. Nie chodzi wcale o minimalizowanie stresu, ale o urozmaicanie sobie życia pod względem towarzyskim oraz o dostarczanie większej liczby bodźców pobudzających zmysły. "Ważne jest stawianie sobie nowych wyzwań" - podkreśla.
"Nasze badania wskazują, że postrzeganie choroby przez pacjenta, jego relacje społeczne oraz otoczenie mogą wywierać ogromny wpływ na przebieg choroby nowotworowej" - podkreślają autorzy pracy.
Ich zdaniem, aktywacja czynnika BDNF w mózgu - czy to przez urozmaicone życie, czy np. przy pomocy manipulacji genetycznych - mogłaby znaleźć zastosowanie w terapii raka.
Jak wykazali w swoich eksperymentach, wprowadzenie dodatkowych kopii genu kodującego BDNF do podwzgórza myszy hodowanych w standardowych warunkach dawało efekt podobny do uzyskanego dzięki zmianie życia na ciekawsze - guzy u tych gryzoni były o 75 proc. mniejsze niż u zwierząt z grupy kontrolnej.
"Po raz pierwszy udało się wykazać, że wprowadzając dodatkową kopię jednego z genów do mózgu można wpłynąć na wzrost nowotworu w innej tkance" - tłumaczy dr During. Jak zastrzega, w przyszłości trzeba będzie sprawdzić, jakie czynniki pobudzają wzrost produkcji BDNF u ludzi. (PAP)
jjj/ hes/ gma/