Koncerty kolęd w rodzinnym wykonaniu Urszuli Dudziak z córkami Miką i Kasią odbędą się m.in. w Sopocie, Zielonej Górze i Bielsku Białej. Pierwszy występ w piątek w Sopocie.
"Na scenie ustawimy stolik przykryty serwetą, na nim jakieś smakołyki i przy herbacie będziemy śpiewać i opowiadać o naszych świętach. Koncerty te będą miały szczególny charakter. To rodzinne kolędowanie, do którego jest też zaproszona publiczność" - mówi w rozmowie z PAP wybitna polska wokalistka jazzowa Urszula Dudziak.
"Jest to kombinacja kolęd polskich i amerykańskich. Moje córki Mika i Kasia urodziły się w Ameryce, tam się wychowały i chodziły do szkoły. Lubią amerykańskie kolędy, które są przede wszystkim bardzo radosne. Z polskiego repertuaru też wybrałyśmy te najradośniejsze kolędy i pastorałki. Wszystkie są oczywiście zaaranżowane na jazzowo. Mika i Kasia śpiewają kilka kolęd amerykańskich same. Naprawdę znakomicie brzmi swingujące +Let it snow+. To są bardzo swingujące kolędy" - zaznacza wokalistka.
"Przywiązujemy wagę do pewnych elementów scenografii - mówi Dudziak. - Ustawiając stolik na scenie, przywołujemy sytuację domową, nastrój świąteczny. Ten klimat pozwala na bliższy kontakt z publicznością. A to dla mnie ważne, ponieważ my nie tylko śpiewany, ale też dzielimy się naszymi wspomnieniami; moimi z Zielonej Góry, gdy byłam małą dziewczynką, potem z Nowego Jorku, gdy na świecie były już Mika i Kasia. Wspominamy nasze amerykańskie święta, które w naszym domu sąsiadującym z ośnieżonym Central Parkiem były polskimi świętami. Były one zawsze ważne dla naszej rodziny i bardzo przez nas celebrowane. No, i choinka stała u nas długo, do lutego, nie tak jak u Amerykanów, którzy wyrzucają drzewko po trzech dniach" - opowiada Dudziak.
Wokalistka liczy na żywy udział publiczności w koncertach. "Są takie kolędy, które przygotowałyśmy specjalnie po to, aby zaprosić innych do wspólnego śpiewu. Niektóre kolędy są jednak tak zaaranżowane, że wspólne kolędowanie będzie raczej niemożliwe, publiczność się +nie załapie+, zwłaszcza w tym z wyraźnym zacięciem jazzowym".
Ze względu na scenografię, ciekawie się, według Dudziak, zapowiada koncert w dawnym kościele ewangelickim w Nekielce. Od czasu zakończenia II wojny światowej ewangelicka świątynia stała nieużytkowana. Niedawno kupił ją jeden z poznańskich biznesmenów i... zamienił na salę koncertową. W nekielskiej świątyni występowali już m.in. Justyna Steczkowska, Katarzyna Groniec, Krzysztof Krawczyk, Ryszard Rynkowski, Grzegorz Turnau.
"Nową osobą w naszym trio jest oczywiście Kasia - mówi wokalistka. - Występowałyśmy już razem, ale to były rzadkie okazje. Teraz Kasia na serio przyłącza się do muzycznej rodziny. Ostatnio codziennie wiele godzin pracowałyśmy razem nad kolędami. Było to coś fantastycznego. Dokonałyśmy też wspaniałego odkrycia. Otóż przy próbach kolędy +Oj Maluśki, Maluśki+ okazało się, że mnie nie bardzo to pasuje, Mika też nie czuła się w tym najlepiej, dopiero jak zaśpiewała Kasia, oniemiałyśmy. Posłużyła się tzw. białym głosem. Było to takie ludowe, góralskie".
"Kiedyś, pamiętam - mówi Dudziak - śpiewałam to z Grażyną Auguścik, jakby echo niosło po górach. Grażyna robiła to fantastycznie. A teraz Kasia intuicyjnie wybrała podobny sposób interpretacji. Myślę, że i Kasia już teraz na poważnie pomyśli o muzyce. Ma piękny głos i jest bardzo muzykalna, choć jeszcze trochę się obawia. Powinna wykorzystać tę szansę, jaką jej dała natura. Mam nadzieję, że Kasia dołączy do nas: do mnie i do Miki" - zauważa.
"Tak, więc cieszymy się na to nasze kolędowanie - mówi wokalistka. - Kasia zaśpiewa po góralsku, Mika swinguje i to jest czad, ja improwizuję, robiąc te wszystkie swoje +kociokwiki+, dziwolagi, i dając upust swojej wyobraźni muzycznej. A kiedy śpiewamy razem unisono - brzmi to jak masełko, tak że, przyznaję, same mamy łzy w oczach. Mamy przed sobą piękną przygodę" - dodaje.
O swoich noworocznych planach Urszula Dudziak powiedziała: "Mam ich wiele. Wydać następną płytę, książkę - autobiografię. Naprawdę ją piszę: jestem właśnie w 1973 roku. Pragnę też, aby moja druga córka odnalazła się na scenie muzycznej. I jeszcze chcę ludziom powiedzieć, a szczególnie tym na moim podwórku, na mojej ulicy, w moim kraju i w moim świecie, że dobre myślenie, uśmiech, optymizm generuje szczęście. Gdy sobie mówimy, że jest dobrze, to prowokujemy, uruchamiamy tę dobrą stronę losu. I czy to nie brzmi jak kolęda" - pyta Dudziak.
Anna Bernat (PAP)
abe/ ls/ woj/