Na rok więzienia skazał we wtorek krakowski sąd rzekomego uzdrowiciela Józefa R.-P. Sąd uznał, że mężczyzna bez stosownych uprawnień diagnozował i leczył pacjentów, pobierając od nich opłatę od 100 do 500 zł.
Zdaniem sądu, wina oskarżonego nie budzi wątpliwości, a jego działanie cechowało się wysokim stopniem społecznej szkodliwości. Sąd przyjął jednak, że Józef R.-P. nie mógł rozeznać znaczenia swojego czynu ani pokierować swoim zachowaniem.
Sąd nakazał Józefowi R.-P. zwrot 26 pacjentom kwot za leczenie, jakie mu płacili, w wysokości od 500 zł do 2 tys. zł. Karę bezwzględnego pozbawienia wolności uzasadnił wielokrotną karalnością oskarżonego. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura oskarżyła legitymującego się średnim wykształceniem 70-letniego technika mechanika, że od 2000 do 2005 roku bez posiadanych uprawnień i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej udzielił w swojej firmie "Centrum Medycyny Komplementarnej i Psychologii Społecznej" 26 osobom świadczeń zdrowotnych. Świadczenia te polegały na rozpoznawaniu chorób i ich leczeniu i były płatne.
Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożyła prywatna osoba. Jak podkreślała, Józef R.-P. od kilku lat podawał się za profesora medycyny naturalnej i podejmował się diagnozowania i leczenia wszystkich chorób. Wystawiał przy tym zaświadczenia i recepty z pieczątkami lekarza medycyny naturalnej i doktora psychologii, nie będąc zarejestrowanym jako lekarz w Naczelnej Izbie Lekarskiej.
Jak ustaliła prokuratura, podejrzany posługiwał się tytułami: lekarz medycyny naturalnej, doktor habilitowany psychologii, docent doktor habilitowany psychologii. Widniały one m.in. na szyldach w gabinecie, ale nie znajdowały potwierdzenia w wykształceniu Józefa R.-P.
Podejrzany nie przyznał się do winy i wyjaśnił, iż posiada kwalifikacje. Powołał się na dyplom Instytutu Psychologii Rosyjskiej Akademii Nauk i dokument Wyższej Międzykadencyjnej Komisji Atestacyjnej w Moskwie. Jak ustaliła prokuratura, dokumentom tym specjalna komisja odmówiła jednak nostryfikacji, jako nie spełniającym wymogów państwowych.
Przed sądem twierdził, że jest twórcą polskiej medycyny naturalnej i komplementarnej, i że nie łamał ustawy o zawodzie lekarza, ponieważ wykonywał usługi w ramach zarejestrowanej działalności gospodarczej.
Oskarżycielem posiłkowym w procesie był pacjent, który wyleczył się dzięki radiologii, a któremu - jak stwierdził biegły - oskarżony nie zaszkodził tylko dlatego, że zbyt krótko go "leczył". Drugim oskarżycielem posiłkowym był osierocony syn pacjentki, leczonej przez domniemanego doktora "prądami". Obaj zapowiedzieli procesy cywilne przeciwko Józefowi R.-P. (PAP)
hp/ bno/ jra/