Laureat tegorocznej Nagrody Nobla w dziedzinie literatury Mario Vargas Llosa oświadczył w poniedziałek, że pęd, w jakim żyje współczesne społeczeństwo informacyjne, spłyca myślenie, a przemysł rozrywkowy odpowiada za "banalizację i powierzchowność".
Peruwiański pisarz przebywa w Sztokholmie, gdzie w najbliższy piątek ma odebrać przyznaną mu Nagrodę Nobla.
"Myślę, że rewolucja audiowizualna - fantastyczna z technologicznego punktu widzenia - wypromowała ideę, zgodnie z którą głównym celem kultury jest rozrywka" - powiedział Vargas Llosa na konferencji prasowej.
"Oczywiście kultura to też rozrywka, ale gdy jest to wyłącznie rozrywka, rezultatem jest zanik dalekosiężnych wizji i prawdziwej refleksji nad sprawami fundamentalnymi" - oświadczył autor "Rozmowy w +Katedrze+".
Oskarżył następnie przemysł rozrywkowy o stworzenie kultury "banalizacji, frywolności i powierzchowności". Noblista ocenił ponadto, że ceną, jaką płaci społeczeństwo informacyjne, jest spłycenie myśli.
Vargas Llosa z uznaniem wypowiedział się o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla chińskiemu dysydentowi Liu Xiaobo, którego nazwał "obrońcą demokracji w swoim kraju". Podkreślił, że "Chiny w dalszym ciągu są dyktaturą", o czym wielu ludzi zdaje się zapominać.
Peruwiańczyk wyznał także, że nie uważa, by miał wrodzony talent literacki, a inspiracją był dla niego francuski pisarz Gustave Flaubert (1821-1880). "Lekcja, jaką dał nam Flaubert, jest następująca: jeśli nie ma się talentu, można go zbudować dyscypliną, wytrwałością, uporem i samokrytycyzmem" - kontynuował Vargas Llosa. (PAP)
ksaj/ ap/
7843784