Następca tronu książę Walii Karol kpił z premiera W.Brytanii Tony Blaira (1997-2007), nazywając go "naszym wspaniałym przywódcą", uważał wojnę z Irakiem za duży błąd i próbował jej zapobiec, dając za kulisami wyraz swemu krytycznemu stanowisku - twierdzi tygodnik "News of the World".
"Książę Karol sądził, że Tony Blair popełnia duży błąd (popierając atak na Irak - PAP) i dał temu wyraz w kontaktach z wpływowymi ludźmi i politykami" - cytuje tygodnik dworskie źródło.
W brytyjskim systemie monarchii konstytucyjnej monarcha nie ma wpływu na politykę rządu, a publiczne deklarowanie poglądów i własnych sympatii politycznych nie jest przyjęte.
Następca tronu był krytykowany m.in. za to, że publicznie krytykował środowisko architektów i za pisanie listów do różnych ministerstw, w których wyrażał swoją opinię w sprawach podlegających ich kompetencji.
"Książę Walii był przekonany, iż wojna zdestabilizuje region i w żaden sposób nie posuwa naprzód rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Sądził, że wysłanie brytyjskich żołnierzy będzie miało katastrofalne skutki. Rozwój wydarzeń potwierdził, że miał rację" - dodaje to samo źródło.
W sobotę Tony Blaira skrytykował jego poprzednik na urzędzie premiera John Major (1990-97) mówiąc, iż w wojnie z Irakiem "w większym stopniu chodziło o obalenie reżimu Saddama Husajna niż o broń masowego rażenia".
W ocenie Majora bezkrytyczny i arogancki stosunek Tony Blaira do wojny z Irakiem z 2003 r. zaszkodził brytyjskiemu systemowi politycznemu bardziej niż ubiegłoroczny skandal z refundacją wydatków posłów Izby Gmin.
W styczniu lub lutym Tony Blair ma zeznawać przed komisją dochodzeniową pod przewodnictwem Johna Chilcota, badającą całokształt brytyjskiej polityki wobec Iraku w latach 2001-09. W jednym z ostatnich wywiadów Blair powiedział, że zaatakowałby Irak nawet wówczas, gdyby wiedział, że Husajn nie ma broni masowego rażenia. (PAP)
asw/ jo/ gma/