Zaplanowany na najbliższy weekend szczyt Unii Europejskiej i państw Afryki jeszcze zanim się zaczął znalazł się w cieniu sporów.
Przyczyną ostrej wymiany zdań przed rozpoczynającym się w sobotę w Lizbonie dwudniowym spotkaniem przywódców UE i Czarnego Lądu jest brak zgody co do planowanych porozumień handlowych. Dodatkowe kontrowersje budzi zaproszenie do stolicy Portugalii oskarżanego o łamanie praw człowieka prezydenta Zimbabwe Roberta Mugabego.
Ze względu na przyjazd Mugabego lizboński szczyt został zbojkotowany przez premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna. Zaproszenia Afrykanina bronił przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, podkreślając, że prawa człowieka będą jedną z pierwszych spraw, które poruszy.
"Życie nauczyło mnie, że gdy człowiek zajmuje się polityką międzynarodową, czasem musi spotykać się z ludźmi, z którymi nie chciałaby go widzieć własna matka" - powiedział szef KE na czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli.
Zdaniem Unii większa wymiana handlowa, zarówno między państwami Afryki, jak i z Europą, to najlepszy sposób zmniejszenia politycznych tarć i walki z ubóstwem. Tymczasem nowe porozumienia handlowe i pomocowe spotykają się z krytyką Afrykanów, zarzucających Europejczykom neokolonializm.
"Zgadzamy się, że powinniśmy być sojusznikiem Europy (...), jednak metoda jest przestarzała" - mówił w rozmowie z francuskim radiem France 24 prezydent Senegalu Abdoulaye Wade. "Nie możecie nas ograniczać" - zaznaczył.
UE podkreśla, że chce sfinalizować Porozumienia o Partnerstwie Ekonomicznym (EPA) z byłymi europejskimi koloniami w Afryce i innych regionach świata zanim 31 grudnia Światowa Organizacja Handlu (WTO) zniesie preferencyjne warunki.
EPA ma dotyczyć 77 państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku i 25 krajów Unii. Porozumienie daje wszystkim sygnatariuszom swobodny dostęp do unijnych rynków, z wyłączeniem cukru i ryżu. Natomiast lokalne cła na import z UE zostaną wygaszone w ciągu 25 lat.
Niektóre kraje afrykańskie sprzeciwiają się jednak temu porozumieniu twierdząc, że staną wobec zbyt ostrej konkurencji. Dodają też, że UE zmusza je do podpisania porozumień, zamiast próbować uzyskać nowe ulgi w WTO.
Póki co umowy partnerskie podpisały głównie małe państwa Afryki Wschodniej i Południowej. Firmowania porozumień odmawiają mocniejsze gospodarki, takie jak RPA i Nigeria.
Eksportujące do UE banany Wybrzeże Kości Słoniowej i Namibia w przypadku wygaśnięcia ulg WTO są narażone na wyższe cła, dlatego EPA jest im na rękę.
Natomiast kraje najbiedniejsze, takie jak Senegal, nie podpisując porozumień będą mogły korzystać z niemal bezcłowego eksportu do Unii Europejskiej.
Prezydent Wade podkreśla, że jego kraj nie sprosta konkurencji, dlatego też nie podpisze umów.
Tymczasem Bruksela zaznacza, że Afryka nie ma co obawiać się EPA. Krytykom zarzuca działanie przeciw interesom afrykańskim.
"To, z czym musimy skończyć, to paternalizm, neokolonializm i niekończące się moralizatorstwo" - mówił dziennikarzom unijny komisarz ds. rozwoju Louis Michel. "Trzeba nam prawdziwego dialogu" - dodał.
Według niego Unia Europejska wzięła pod uwagę interesy Afryki i pomogła rozkręcić handel, m.in. zwiększając pomoc na budowę infrastruktury transportowej.
Unia Europejska jest największym partnerem handlowym Afryki; dwustronne obroty w ubiegłym roku przekroczyły 200 miliardów euro. Niemal połowę unijnego eksportu na Czarny Ląd stanowią samochody i maszyny. Europa sprowadza przede wszystkim ropę i gaz, diamenty i ziarno kakao. (PAP)
zab/ ro/
6023 6231 Int. arch.