Dowódca liczących 141 000 żołnierzy sił operacyjnych wydzielonych do czuwania nad spokojnym przebiegiem wyborów prezydenckich w Wenezueli 14 kwietnia gen. Wilmer Barrientos wezwał polityków, aby nie wciągali wojska do poprzedzających je sporów politycznych.
"Prosimy o poszanowanie dla tej instytucji, nie wciągajcie nas do debaty politycznej, aby kraj, niezależnie od poglądów politycznych każdego obywatela i jego przekonań ideologicznych, mógł mieć pewność, że zapewnimy spokój i bezpieczeństwo procesowi wyborczemu" - apelował generał w publicznej telewizji wenezuelskiej.
Była to odpowiedź na oskarżenia pod adresem wojska wysunięte przez sztab głównego kandydata wenezuelskiej opozycji w wyborach prezydenckich, 40-letniego demokratycznego polityka Henrique Caprilesa Radonskiego.
Przedstawiciel jego sztabu, deputowany do parlamentu Alfonso Marquina wystąpił we wtorek z oskarżeniem, według którego wojsko otrzymało rozkaz "wyciągania z domów obywateli, którzy nie chcą głosować, i zmuszania ich do oddania głosu".
Gen. Barrientos oświadczył, że zapoznał się z takimi zarzutami już przed wygranymi przez Hugo Chaveza wyborami prezydenckimi 7 października ub.r. "Zarządziłem wówczas śledztwo, które nie potwierdziło zarzutu" - zapewnił Barrientos.
Capriles Radonski jest najbardziej liczącym się przeciwnikiem 50-letniego Nicolasa Maduro, byłego ministra spraw zagranicznych, którego zmarły 5 marca Chavez wyznaczył przed śmiercią na swego następcę. Zwycięzca wyborów z 14 kwietnia dopełni mandat prezydencki Hugo Chaveza, który kończy się w 2019 roku.
Gen. Barrientos zapewnił w czwartek, że wydał swym podkomendnym instrukcje, aby "zapewnili bezpieczny i demokratyczny przebieg wyborów wszystkim głosującym, niezależnie od ich poglądów i preferencji wyborczych".
Korespondent agencji EFE w Caracas zwraca uwagę, że w czwartkowej wypowiedzi Barrientos zaznaczył, iż wenezuelskie siły zbrojne są "wierne zasadom boliwariańskim i antyimperialistycznym". Pominął przy tym celowo trzy pozostałe z pięciu przymiotników, którymi Hugo Chavez i jego ortodoksyjni zwolennicy określali charakter przemian urzeczywistnianych w Wenezueli: "rewolucyjne, socjalistyczne i chavistowskie".
"Nie chcę popadać w przesadną emfazę, ponieważ nie jest to moja rola. Moja rola polega na zapewnieniu bezpieczeństwa wyborczego i spokoju wszystkim, którzy mają prawo głosu" - zapewniał generał.
Postawa wiernych dotąd prezydentowi Chavezowi, ale politycznie niejednorodnych wenezuelskich sił zbrojnych w okresie po śmierci Chaveza jest, według obserwatorów zagranicznych w Caracas, jednym z ważnych czynników, które mogą zadecydować o przyszłości politycznej kraju. (PAP)
ik/ mc/
13540253