Wzruszenie - to słowo najczęściej padało z ust osób, które w piątek wieczorem na krakowskim Rynku witały Benedykta XVI. Warto było czekać - mówili wierni.
Papież okrążył w papamobile Rynek w drodze z lotniska w Balicach do Pałacu Arcybiskupów Krakowskich, który w czasie pobytu Ojca Świętego w Krakowie jest jego rezydencją.
Zgromadzeni czekali na Benedykta XVI około dwóch godzin. Kiedy papieski samochód wjechał na rynek - machali biało-żółtymi chorągiewkami i bili brawo. Wiele osób żałowało, że Benedykt XVI przejechał tak szybko, że nawet nie zdążyli zrobić zdjęć.
Ojciec Święty nie zatrzymał się przed Bazyliką Mariacką, gdzie czekały na niego dzieci, które w tym roku przystąpiły do komunii świętej. Byli tam także kapłani i krakowskie kwiaciarki, które przygotowały dla Benedykta XVI bukiet róż z ostróżkami. "Jesteśmy zawiedzione. Nie udało się nam wręczyć papieżowi kwiatów. Podarowałyśmy je bazylice" - mówiły dziennikarzom kwiaciarki.
Proboszcz parafii mariackiej ks. infułat Bronisław Fidelus powiedział, że choć oficjalny program wizyty w Krakowie nie przewidywał, iż papamobile zatrzyma się przy bazylice, wierni i kapłani z nadzieją oczekiwali tu Ojca Świętego.
"Oczekiwałem przed bazyliką, bo razem z kapłanami chcieliśmy witać Ojca Świętego. To był dla nas zaszczyt. Wszyscy ci, którzy są dzisiaj zawiedzeni mają możliwość kontaktu z Ojcem Świętym w następnych dniach" - powiedział PAP ks. Fidelus.
Przyznał, że miał przygotowany prezent dla papieża - niewielką kopię ołtarza Wita Stwosza, wykonaną z brązu, którą zamierza jeszcze przekazać Benedyktowi XVI.
Krakowianie obecni na Rynku mówili, że to niezwykłe przeżycie być tak blisko Ojca Świętego. "Może mniejsze niż przy Janie Pawle II, ale jednak wzruszenie nam towarzyszyło" - mówił jeden z mężczyzn. (PAP)
wos/ hp/ aja/ dro/