W Afganistanie uwolniono w niedzielę po ponad tygodniu aresztu trzech włoskich pracowników medycznej organizacji humanitarnej Emergency. Zostali zatrzymani w szpitalu pod zarzutem udziału w spisku i przygotowania zamachu na gubernatora prowincji Helmand.
Chirurg Marco Garatti, logistyk Matteo Pagani i pielęgniarz Matteo Dell'Aira są w Kabulu pod opieką włoskich dyplomatów - poinformowało włoskie MSZ.
Ich zatrzymanie 10 kwietnia - razem z sześcioma Afgańczykami- podczas operacji afgańskich służb specjalnych wywołało we Włoszech konsternację i falę protestów oraz gesty solidarności dziesiątek tysięcy ludzi, którzy uznali postawione im zarzuty za "absurdalne" czy wręcz "śmieszne". W Rzymie odbyły się demonstracje, podczas których żądano natychmiastowego zwolnienia aresztowanych.
Dowodem rzekomego udziału Włochów w spisku, którego celem miało być dokonanie samobójczego zamachu na gubernatora Gulaba Mangę, było znalezienie w magazynie szpitala, gdzie pracowali, skrzyń z materiałami wybuchowymi i kamizelkami używanymi przez terrorystów-samobójców. Skąd się one tam wzięły nie jest jasne. Pojawiły się opinie, że była to prowokacja.
Jeszcze większe zdumienie wywołała podana następnie przez stronę afgańską wiadomość, jakoby Włosi przyznali się do udziału w spisku. Została potem zdementowana.
Sprawa ta groziła poważnym napięciem na linii Rzym-Kabul zwłaszcza po tym, jak szef i założyciel organizacji Emergency - jednej z najbardziej znanych we Włoszech i masowo wspieranej finansowo przez obywateli, Gino Strada oskarżył Afgańczyków o porwanie trzech mężczyzn.
O przyspieszenie dochodzenia w sprawie aresztowanych i wyjaśnienie ich sytuacji apelował w liście do prezydenta Hamida Karzaja szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini. W niedzielę włoski minister wyraził opinię, że pomyślne zakończenie kryzysu należy zawdzięczać "dyplomatycznemu naciskowi, przy pełnym poszanowaniu afgańskich instytucji".
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ ap/