Akceptacja "niewidzialnej ręki rynku", ale i wzmocnienie "widzialnej ręki państwa" w celu ożywienia gospodarki i zmniejszenia dysproporcji w dochodach społeczeństwa - to temat rozpoczętego w piątek w Asuncion XXI szczytu iberoamerykańskiego z udziałem 24 państw.
Trzynaście spośród nich reprezentują szefowie państw i rządów, a pozostałe - delegacje na niższym szczeblu.
Nieobecność prezydentów Brazylii, Argentyny, Urugwaju, Kuby, Nikaragui, Kostaryki i Wenezueli na szczycie w Paragwaju, miejscowe media komentują jako wyraz niezadowolenia z weta prezydenta Paragwaju Fernando Lugo wobec przystąpienia Wenezueli do Mercosur, wspólnego rynku Ameryki Południowej.
Wśród uczestników szczytu w Asuncion są król Hiszpanii Juan Carlos, prezydent Meksyku Felipe Calderon i prezydent Peru Ollanta Humala.
Szef Iberoamerykańskiego Sekretariatu Generalnego Enrique Iglesias przedstawił w czwartek na spotkaniu z przedstawicielami mediów założenia wyjściowe do debaty na szczycie.
Tematem - powiedział - nie jest już stary dylemat "nacjonalizacja, czy prywatyzacja", lecz niewydolność biurokracji i zapewnienie "dobrych rządów", co oznacza wykorzenienie nepotyzmu i korupcji.
Chodzi o osiągniecie "porozumienia między rządem a społeczeństwem w kwestii polityki podatkowej, które zobowiązywałoby państwo do zapewnienia podstawowych usług w dziedzinie ochrony zdrowia, edukacji i bezpieczeństwa w zamian za podatki płacone przez obywateli - wyjaśnił Iglesias.
W dokumentacji przygotowanej dla uczestników szczytu podkreśla się, że sytuacja w Ameryce Łacińskiej jest pod tym względem bardzo zróżnicowana: podczas gdy w niektórych państwach wydatki na wymienione wyżej cele wynoszą 10 proc. PKB, to w innych dochodzą do 30 proc. PKB.
Jak dotąd globalny kryzys gospodarczy ominął Amerykę Łacińską. Przyrost gospodarczy w krajach tego regionu wyniesie w tym roku średnio 4 proc., m.in. dzięki wzrostowi cen surowców. Najwyższy przyrost, ponad 9 proc, osiągnie Brazylia.(PAP)
ik/ ro/