Tłum rozeźlonych Egipcjan zablokował autostradę na południe od Kairu - w proteście przeciw brakom prądu w środku upalnego lata i podczas Ramadanu, świętego miesiąca dla muzułmanów. Brak prądu dotyka też kurorty nad Morzem Czerwonym.
Drogę przegrodziły barykady z płonących opon. Policja potrzebowała godziny, by rozpędzić demonstrantów blokujących główne połączenie drogowe z północy na południe kraju, poinformował anonimowy przedstawiciel organów bezpieczeństwa.
Braki w dostawach energii elektrycznej zaczęły się na początku sierpnia. Są szczególnie uciążliwe dla Egipcjan ze względu na to, że przypadły w czasie Ramadanu. Muzułmanie przez cały miesiąc poszczą wtedy w ciągu dnia - zgodnie z nakazami religii. Tym razem jednak muszą wytrzymywać nie tylko bez jedzenia i picia, ale i bez klimatyzacji.
W niektórych miejscowościach w delcie Nilu prądu nie ma przez 3 godz. dziennie. Braki występują też w części kurortów nad Morzem Czerwonym - podaje gazeta Al-Masry Al-Youm.
Wyłączenia prądu są kolejnym powodem do narastającej krytyki poczynań rządów prezydenta Hosniego Mubaraka, trwających już prawie 30 lat.
Mubarak w swoich przemówieniach często podkreślał, że rozwój energetyki to jedno z głównych jego osiągnięć. Władze zrzucają winę za brak prądu na barki obywateli, argumentując, że zużywają oni zbyt wiele energii. Urzędnicy naciskają na właścicieli sklepów, by wyłączali m.in. dekoracje świąteczne, które minister energetyki określił jako marnotrawstwo.