(dochodzi inf. o przesłuchaniu i wniosku o areszt)
23.5.Koszalin (PAP) - Zarzut usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu swojej dwumiesięcznej córki postawiła w piątek 20-letniemu Tomaszowi P. Prokuratura Rejonowa w Białogardzie (Zachodniopomorskie).
Do sądu skierowano wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.
Jak poinformował w piątek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, Tomasz P. jest również podejrzany o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad swoją partnerką - 20- letnią Agnieszką J.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna miał od października ubr. bić i kopać Agnieszkę J., nakłaniać ją do przerwania ciąży, pozostawienia urodzonego już dziecka w szpitalu, a potem oddania go innym ludziom.
Prokurator Gąsiorowski powiedział, że Tomasz P. nie przyznał się w czasie przesłuchania do żadnego z zarzutów. "Wyjaśnił, że choć faktycznie początkowo nie akceptował narodzin córki, to nigdy nie nastawał na jej życie, a ostatecznie zdecydował się normalnie wychowywać dziecko. Zaprzeczył też, by znęcał się nad swoją partnerką Agnieszką J." - zaznaczył Gasiorowski.
Dodał, że skierowano już wniosek do białogardzkiego sądu o aresztowanie Tomasza P. na trzy miesiące. Na rozpoznanie wniosku prokuratury sąd ma 24 godziny. Na razie nie wiadomo, czy posiedzenie aresztowe odbędzie się w piątek czy w sobotę.
Tomasz P. jest ojcem dwumiesięcznej Amandy, która w środę po południu z ciężkim urazem głowy trafiła do Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Dziecko przywieziono tam karetką ze szpitala w Białogardzie, gdzie wcześniej zgłosiła się z nim Agnieszka J.
Kobieta, która również była zatrzymana w tej sprawie, została w piątek po przesłuchaniu zwolniona. Obecnie ma status pokrzywdzonej.
Według biegłego doznane przez dwumiesięczną Amandę urazy to wynik uderzenia i ściskania główki dziecka ręką. Dziewczynka ma złamane i pęknięte kości czaszki, doznała również wylewu krwi do tkanki mózgowej. W szpitalu w Koszalinie trzeba było jej przetoczyć trzy litry krwi.
Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka koszalińskiego szpitala Monika Zaremba, okres zagrożenia życia dwumiesięcznej Amandy już minął. "Niemowlę wciąż jednak jest nieprzytomne, a jego oddech nadal jest wspomagany. Rokowania co do jakości życia dziecka z powodu doznanych urazów są niepewne" - powiedziała Zaremba.(PAP)
sibi/ bno/