W piątek w Warszawie zainaugurowano działalność klubu dyskusyjnego "Dobro Wspólne ponad Podziałami" przy Instytucie Lecha Wałęsy. "Byłem wielkim destruktorem, ale teraz chciałbym trochę zbudowanego po sobie zostawić, oddaję się więc do dyspozycji" - mówił podczas inauguracji Wałęsa.
"Los, historia Polski jest bardzo skomplikowana, w naszym pokoleniu bywało nawet tak, że stawaliśmy przeciwko sobie (...), ale też w naszym pokoleniu skłóconym kiedyś, kiedy przesądziliśmy o tym, że ojczyzna może być nasza wspólna, nie musimy się dzielić, nadchodzi czas, aby doświadczeni ludzie oddali tę energię, która była u nas w głowie, by Polska mogła wykorzystać swoją szansę" - powiedział Wałęsa.
Stąd też - podkreślił b. prezydent - pomysł, by "niezależnie od przeszłości, od waśni, zebrać tych ludzi i spróbować coś zrobić dla Polski".
W opinii Wałęsy, obecny układ polityczny wytworzył się ponieważ "przeciągają się wojowania". "A powinny się dawno zakończyć i ten układ nie jest operatywny, trzeba się nad tym zastanowić, gdzie by zaproponować, wzmocnić, by była większa równowaga i mądrzejsi ludzie dochodzili do władzy, dlatego zgromadziliśmy tutaj ludzi, którzy naprawdę coś z tego doświadczenia mogą dla Polski wygenerować" - powiedział b. prezydent.
Przypomniał też, że bez tych ludzi nie byłoby rządu Tadeusza Mazowieckiego i zwycięstwa "jego koncepcji". Przyznał jednocześnie, że ma świadomość, że ci ludzie, którzy go wówczas wspierali, później "płacili za to rachunki". "Ja mam wyrzuty sumienia, że maksymalnie wykorzystałem tę sytuację, a potem o nich zapomniałem, ale nie mogłem, bo miałem opory wewnętrzne, inne, musiałem tak robić i dziś też bym chciał spłacić długi, wtedy zaciągnięte, wtedy skrzywdzonym ludziom, dać szansę" - podkreślił b. prezydent.
Przekonywał, że nie gra tu "o żadne stanowisko". "Nie chcę niczym być, ja chcę oddać Polsce i oddać tym ludziom, którzy napracowali się, płacili cenę, a teraz jeszcze mogą być wykorzystani dla środków, dla programów" - mówił Wałęsa.
Żartował, że był "wielkim destruktorem". "Ale teraz bym chciał trochę zbudowanego po sobie zostawić" - dodał. "Oddaję się do dyspozycji, nie będę mieszał (...) Budujmy Polskę, mamy szansę" - zachęcał b. prezydent.
Były działacz Solidarności, a dziś poseł niezrzeszony Andrzej Celiński ocenił, że Polska cierpi z powodu "pięciu wielkich deficytów". Według niego, są to: deficyt pomysłu na Polskę, deficyt demokracji, deficyt solidarności, deficyt zaufania wzajemnego i deficyt kapitału ludzkiego.
"System partyjny w Polsce wyrodził się, jest antydemokratyczny, blokuje jej rozwój i jest niefunkcjonalny, jak idzie o państwo" - uważa Celiński. Przekonywał również, że - aby otworzyć ten system - należałoby m.in. zmienić ordynację wyborczą do Sejmu i sejmików samorządowych.
Celiński opowiedział się ponadto za tym, by zmienić prawo o partiach politycznych tak, "aby wydawały pieniądze na rzeczy sensowne, a nie na rzeczy dysfunkcjonalne z punktu widzenia demokracji". "Trzeba ograniczyć możliwości prowadzenia kampanii wyborczych tak, żeby prowadzić kampanie rzeczywiste, a nie billboardowe. Trzeba wyraźnie przyspieszyć prywatyzację tego co, państwowe - państwo żywi się z podatków, a nie z dywidendy (...) Trzeba wreszcie stworzyć służbę cywilną" - mówił polityk.
Według byłego marszałka Sejmu Romana Malinowskiego, celem klubu "Dobro Wspólne ponad Podziałami" jest m.in. wymiana poglądów, wypracowanie opinii i stanowisk sprzyjających pozytywnym zmianom w funkcjonowaniu państwa i demokracji, rozwijanie dialogu, porozumienia i współpracy ponad podziałami.
W przyszłym roku - jak zapowiedział Malinowski - ma się w całym kraju odbyć cykl spotkań regionalnych klubu. Jego członkowie chcą m.in. dyskutować na temat pozycji i roli Polski w UE i na świecie, walki z globalnym kryzysem ekonomicznym, polityki historycznej, a także społecznej opieki zdrowotnej.(PAP)
mkr/ mok/ jbr/