Wenezuelski kupiec założył się o duże pieniądze, że opozycyjny kandydat Henrique Capriles wygra wybory prezydenckie. Gdy okazało się, że przegrał zakład, w furii zastrzelił dwóch znajomych, z którymi się założył. Potem zabił pięć innych osób.
Komisarz policji Juan Losada w San Francisco w stanie Zulia w północno-wschodniej Wenezueli, gdzie doszło do tych krwawych wydarzeń, przedstawił we wtorek dziennikarzom ich przebieg.
Niezwłocznie po ogłoszeniu w telewizji wyników niedzielnych wyborów prezydenckich, których zwycięzcą został po raz czwarty dotychczasowy szef państwa Hugo Chavez, 29-letni kupiec Abigal Villasmil zastrzelił swych dwóch znajomych, 21-latka i 23-latka, aby nie wypłacić im przegranej.
Według komisarza, Villasmil założył się ze znajomymi, z którymi wspólnie oglądał telewizyjny program wyborczy, "o duże pieniądze".
Podczas ucieczki z miejsca zbrodni, kilka przecznic dalej, Villasmil wjechał samochodem w tłum ludzi świętujących zwycięstwo wyborcze Chaveza i zabił pięć osób.
Policja podjęła pościg za sprawcą.(PAP)
ik/ mc/
12392187