W Turkmenistanie, uchodzącym od pierwszego dnia swojego istnienia za ucieleśnienie środkowoazjatyckich satrapii, w niedzielę odbędą się po raz pierwszy wybory, w których weźmie udział więcej niż jedna partia polityczna.
Tak właśnie zarządził Kurbankuły Berdymuchammedow, prezydent tego pustynnego, bogatego w złoża gazu ziemnego kraju. Panuje on od 2006 roku, kiedy umarł pierwszy prezydent i założyciel niepodległego Turkmenistanu, były komunistyczny sekretarz Saparmurad Nijazow.
Jako prezydent niepodległego państwa, wzorem dawnych emirów i chanów, Nijazow wyrzekł się komunizmu, przechrzcił partię komunistyczną na demokratyczną, nawrócił się na islam, a następnie ogłosił się dożywotnim władcą noszącym dumny tytuł Turkmenbaszy - Przywódcy Wszystkich Turkmenów.
Nie zmienił nic poza szyldami. Turkmenistan pozostał jednopartyjną tyranią, w której przeciwnicy, a nawet niewystarczająco entuzjastyczni zwolennicy Turkmenbaszy, lądowali w więzieniach, gdzie rutynowo poddawani byli torturom. Oficjalną ideologią stał się zaś rozwinięty do absurdalnych rozmiarów kult Turkmenbaszy.
Turkmenbasza-Nijazow umarł na serce w wieku zaledwie 66 lat, a zastąpił go jego osobisty dentysta, 56-letni dziś Berdymuchammedow. Obejmując rządy, zapowiadał wielkie reformy i zmiany, ale po pięciu latach rządów najważniejszą nowością stała się zmiana kultu Turkmenbaszy na kult jego samego; wzorem poprzednika również przybrał honorowy tytuł - Arkadaga, czyli "Opiekuna".
Podobnie jak jego poprzednik, "opiekun" sprawuje niepodzielną władzę i jest wyrocznią w każdej sprawie. Pamiętając o dawnych obietnicach i chcąc przypodobać się Zachodowi, który kupuje turkmeński gaz, zapełniając skarbiec władców z Aszchabadu, latem zeszłego roku postanowił przeprowadzić demokratyczny eksperyment na pustyni Kara-kum.
Ponieważ obiecał wielopartyjną demokrację, osobiście rozkazał zwolennikom, by założyli drugi obok rządzącej Demokratycznej Partii Turkmenistanu (DPT) ruch polityczny i zgłosili się do wyborów. W ten sposób w pierwszych wielopartyjnych wyborach do parlamentu w niedzielę o poselskie mandaty rywalizować będą dwie różne partie, z równą zgodnością popierające panującego władcę - demokraci i nowa Partia Przemysłowców i Przedsiębiorców. Aby udowodnić 5 milionom poddanych, że nie faworyzuje żadnego ugrupowania, latem "Opiekun" zrezygnował z przewodniczenia DPT, co miało wyrównać szanse Przemysłowców i Przedsiębiorców.
Wojciech Jagielski (PAP)
wjg/ akl/ kar/