Ponad pół miliona paczek papierosów, zarekwirowanych przemytnikom przez funkcjonariuszy Izby Celnej w Przemyślu na polsko-ukraińskiej granicy, spalono w elektrociepłowni w Stalowej Woli oraz w rzeszowskiej firmie EKO- TOP - poinformowała w poniedziałek PAP rzecznik prasowy tej Izby, Małgorzata Eisenberger-Blacharska.
Jest to jednak znikoma część papierosów odebranych przemytnikom, gdyż w magazynach przemyskiej Izby Celnej nadal znajduje się jeszcze ponad 14 milionów paczek, które należałoby zutylizować.
"Mamy z tym jednak problem, gdyż papierosy, zawierające szkodliwe dla środowiska substancje, można spalać tylko w takich piecach, które są specjalnie do tego przystosowane. Zajmujące się tym firmy muszą posiadać certyfikat, potwierdzający, że podczas utylizacji nie zanieczyszczają środowiska. Na razie niewiele firm ma takie uprawnienia" - powiedziała Eisenberger-Blacharska.
Zalegające w magazynach przemyskiej Izby Celnej papierosy, to skutek obowiązujących do niedawna przepisów, które praktycznie uniemożliwiały zarówno ich sprzedaż, jak i zniszczenie. Chcąc sprzedać zajęte przez celników papierosy, należało ogłosić na nie przetarg, do którego z reguły nikt się nie zgłaszał, gdyż nabycie było nieopłacalne. Nabywca, chcąc odsprzedać je z zyskiem, musiałby uczynić to poza obszarem Unii Europejskiej, co wynikało z ochrony rynku zarówno krajowego, jak i unijnego.
Dopiero od 17 grudnia ub. roku wprowadzono przepis, na mocy którego zarekwirowane przemytnikom papierosy można zniszczyć, gdy sąd orzeknie ich przepadek na rzecz Skarbu Państwa i zarządzi zniszczenie. "Są już pierwsze takie wyroki, zawierające decyzje o utylizacji zajętych papierosów, dzięki czemu mogliśmy spalić pierwszą partię tego towaru, od którego nasze magazyny wciąż pękają w szwach" - dodała Eisenberger-Blacharska.(PAP)
msz/ tot/