Sąd odciął się od logiki bezkarności, która pozwalała w latach osiemdziesiątych na dokonywanie zbrodni bądź naruszeń prawa - tak historyk z IPN Jan Żaryn komentuje wtorkowy wyrok w sprawie Ireneusza K., b. zomowca, oskarżonego o śmiertelne pobicie Grzegorza Przemyka w 1983 r.
Sąd skazał Ireneusza K. na 8 lat więzienia, zmniejszone na mocy amnestii o połowę. Wyrok jest nieprawomocny. Proces toczył się po raz piąty. K. wcześniej był uniewinniany, ale te wyroki uchylały sądy wyższych instancji.
Żaryn podkreślił we wtorek w rozmowie z PAP, że wyrok sprawia, iż "sprawiedliwości - przynajmniej częściowo - stało się zadość". Dodał, że fakty dotyczące zabójstwa Przemyka są znane opinii publicznej od dawna za sprawą historyków, a wyrok ma je potwierdzić.
"Przemyk zginął dlatego, że funkcjonariusze byli święcie przekonani, iż mogą z człowiekiem zrobić wszystko, zarówno wypuścić go z komisariatu, jak i bezcześcić jego ciało, bijąc pałkami" - powiedział historyk IPN.
"Dużo trudniej jest udowodnić naruszenie prawa faktycznym decydentom niż wykonawcom. Wykonawcy dzisiaj mogą czuć się zdradzeni przez twórców PRL" - dodał Żaryn. (PAP)
pro/ bno/ gma/