Tylko jedna osoba z 90 poszkodowanych w zakładzie w Kwidzynie nadal przebywa w szpitalu na obserwacji. Pozostałe zostały już wypisane do domu. Warmińskie Zakłady Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego nie wznowiły jeszcze produkcji.
W nocy z poniedziałku na wtorek 90 pracowników Warmińskich Zakładów Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kwidzynie trafiło do szpitali z powodu zatrucia czadem. Do zatrucia doszło prawdopodobnie z powodu trzech spalinowych wózków widłowych wykorzystywanych w hali. Jak ustalili strażacy, na początku akcji poziom stężenia tlenku węgla w hali przekraczał prawie dziesięciokrotnie dopuszczalne i nieszkodliwe dla zdrowia normy.
Jak poinformował w środę PAP rzecznik prasowy wojewody pomorskiego, Roman Nowak, w szpitalu na obserwacji przebywa tylko jedna osoba poszkodowana w wyniku zatrucia tlenkiem węgla w zakładach. W sumie hospitalizowanych było 90 osób. Większość opuściła szpital we wtorek.
Pełnomocnik zarządu spółki Pamapol S.A., która jest właścicielem zakładów w Kwidzynie, Marcin Anaszewicz powiedział PAP, że w środę w zakładach swoje działania zakończyła prokuratura i uznała, że "nie ma przeciwwskazań do wznowienia produkcji". Poinformował, że w czwartek odbędzie się spotkanie z sanepidem i wtedy zostanie podjęta decyzja o terminie wznowienia produkcji. Odmówił komentarza do informacji prokuratury dotyczących nieprawidłowości w zakładzie.
Postępowanie w sprawie wyjaśnienia przyczyn zatrucia w zakładach prowadzą prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy.
Rzecznik prasowy Okręgowej Inspekcji Pracy w Gdańsku Jolanta Zedlewska poinformowała w środę, że na terenie zakładów w Kwidzynie prowadzone są czynności kontrolne. "Na pewno były nieprawidłowości, ale musimy jeszcze przeprowadzić wiele czynności, m.in. porozmawiać z pracownikami i sprawdzić dokumentację" - dodała. Zaznaczyła, że ustaleń i wniosków kontroli można się spodziewać dopiero za kilka miesięcy.
Szef Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie Piotr Jankowski poinformował we wtorek, że wszczęte zostało śledztwo dotyczące narażenia życia lub zdrowia wielu osób w wyniku rozprzestrzenienia substancji trujących. Za przestępstwo to grozi od roku do 10 lat więzienia. Jankowski powiedział, że już wstępne oględziny miejsca zdarzenia wykazały wiele nieprawidłowości.
"Trzy wózki widłowe, które wyglądają jak z epoki późnego Gierka, są zasilane gazem propan butan, gdy tymczasem - co już udało się ustalić - sanepid nakazał wcześniej, aby były napędzane przez akumulatory. Poza tym w hali, gdzie temperatura powietrza ma minus 20 stopni Celsjusza, stan wentylacji jest bardzo zły" - ocenił prokurator.
W kwidzyńskich Zakładach Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego pracuje ok. 300 osób. Zakłady na swej stronie internetowej informują, że są największym w kraju producentem groszku zielonego, który stanowi główny produkt wśród wytwarzanych w zakładzie mrożonek i konserw.(PAP)
bls/ bos/ bk/