Sekcja Krajowa Przemysłu Zbrojeniowego "Solidarności" protestuje przeciwko opisanym tydzień temu w mediach planom zakupu przez Polskę niemieckich czołgów Leopard. Zdaniem związkowców, ewentualny zakup niemieckiego sprzętu stawia pod znakiem zapytania sens dalszej konsolidacji w branży.
W przyjętym w środę w Gliwicach stanowisku związkowcy podkreślili m.in., że przejęte poprzednio przez Polskę Leopardy, przekazane za symboliczną opłatą, kosztowały polski budżet ponad 100 mln zł, wydanych na ich "rozkonserwowanie i uruchomienie". Wyrazili zaskoczenie i niedowierzanie, że resort obrony chce kolejnych Leopardów.
"Na dodatek większość tych czołgów stoi bezużytecznie i niesprawna na poligonie w Świętoszowie. Kolejna transza - zakup 123 czołgów, w dodatku bez zawarcia umowy gospodarczo-biznesowej, jest niczym innym jak działaniem na szkodę polskiej gospodarki i polskiego podatnika" - napisali związkowcy z "Solidarności" w swoim stanowisku.
"Jesteśmy oburzeni, że na potrzeby polskiej armii rząd ma zamiar kupować stary sprzęt wojskowy, którego chce się pozbyć inne państwo. A przecież w naszym zakładzie produkujemy czołgi najnowszej generacji" - skomentował szef zakładowej "S" w fabryce "Bumar-Łabędy", Zdzisław Goliszewski.
Według niego, takie działania stoją w konflikcie z interesem polskiego przemysłu zbrojeniowego. Za niekonsekwencję resortu uznał wymaganie od polskich zakładów zbrojeniowych, by produkowały na potrzeby rodzimej armii i poszukiwały rynków zbytu, przy jednoczesnym lekceważeniu - jego zdaniem - produkowanego w Polsce wysokiej klasy sprzętu wojskowego.
W przyjętym w środę stanowisku związkowcy zaapelowali do prezydenta i premiera o "podjęcie skutecznych działań, które spowodują zaprzestanie szkodliwej i nieodpowiedzialnej działalności MON". Zapowiedzieli też działania w obronie polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Polska otrzymała ze składnic Bundeswehry 128 czołgów Leopard 2A4. Pierwsza ich partia trafiła do kraju we wrześniu 2002 roku. W czołgi te wyposażona jest 10. Brygada Kawalerii Pancernej, stacjonująca w Świętoszowie na Dolnym Śląsku.
W ubiegłym tygodniu portal "Dziennik.pl" napisał, że Polska chce przejąć od Bundeswehry kolejne 123 używane czołgi Leopard 2A4. Informację potwierdził gazecie resort obrony. Ostateczne decyzje jednak nie zapadły.
Związkowcy z "S" są oburzeni tymi planami. Jak podkreślają, "nie znają armii NATO, która miałaby na wyposażeniu dwa rodzaje czołgów i musiała budować podwójną infrastrukturę i podwójną obsługę serwisową. Na takie ekstrawagancje stać tylko najbogatszych" - zaznaczają.
"Jesteśmy oburzeni, że na potrzeby polskiej armii rząd ma zamiar kupować stary sprzęt wojskowy, którego chce się pozbyć inne państwo. A przecież w naszym zakładzie produkujemy czołgi najnowszej generacji" - skomentował szef zakładowej "S" w fabryce "Bumar-Łabędy", Zdzisław Goliszewski.
Według "Dziennika.pl", tym razem serwisowaniem czołgów miałaby zająć się krajowa firma Bumar, a nie - jak w przypadku już przekazanej Polsce partii czołgów - niemieccy serwisanci. (PAP)
mab/ wkr/ jra/