*Janusz Zemke (SLD), b. szef sejmowej speckomisji, która w 2007 r. złożyła doniesienie o nielegalnych podsłuchach ABW za rządów PiS, powiedział PAP, że nie dyskutuje z ustaleniami prokuratury. Odniósł się w ten sposób do umorzenia tajnego śledztwa w sprawie legalności stosowania za rządów PiS podsłuchów telefonicznych przez policję, CBA i ABW. *
"Czynności nie pozwoliły na uzyskanie dowodów wskazujących na to, aby którakolwiek z wymienionych służb państwowych naruszyła prawo i obowiązujące w zakresie stosowania podsłuchów reguły postępowania" - podała zielonogórska prokuratura, informując o umorzeniu sprawy.
"Jeśli prokuratura doszła do wniosku, że wszystko było w porządku, to żadnych innych działań nie będzie" - powiedział PAP Zemke. Dodał, że w swym doniesieniu komisja oparła się nie na swoich ustaleniach, ale na wynikach kontroli ABW po zmianie ekipy rządzącej z PiS na PO jesienią 2007 r.
W 2008 r. Zemke mówił, że audyt wewnętrzny w ABW miał wykazać 94 przypadki nielegalnych podsłuchów za rządów PiS. "Polegały na tym z grubsza, że ABW uzyskiwała przykładowo zgodę na podsłuchiwanie kogoś przez miesiąc albo czasami przez trzy miesiące i jest na to decyzja sądu. Wiadomo, odkąd dokąd to można robić. Po czym podsłuchiwano ludzi znacznie dłużej, czasami to trwało kilkadziesiąt dni dłużej niż ta zgoda" - oświadczył wtedy Zemke. Dodał, że prokurator generalny występował np. o podsłuchiwanie Janusza Kaczmarka, ale do sądu kierowano wniosek o zgodę na podsłuch "osoby nieznanej". "Zdaniem obecnego kierownictwa ABW to było oczywiste wprowadzanie sędziego w błąd" - oświadczył szef speckomisji.
O nielegalnych podsłuchach miał mówić w 2007 r. przed sejmową speckomisją b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Według niego, do przedłużania podsłuchów miał służyć kruczek prawny, zgodnie z którym możliwy jest podsłuch bez zgody sądu, trwający do pięciu dni. Przed upływem tego czasu wyłączano na chwilę nasłuch. Następnie włączano go powtórnie. We wtorek Kaczmarek - który zeznawał w tym śledztwie - odmówił skomentowania umorzenia sprawy.
W 2008 r. ABW podała, że złożyła siedem zawiadomień do prokuratury w wyniku kontroli wewnętrznej działań Agencji z lat 2006-2007. Nieprawidłowości dotyczyły przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW, ujawniania tajemnicy i poświadczania nieprawdy. Gdy premier Donald Tusk mówił wtedy, że ma zaufanie do obecnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, dodawał, że wcześniej w Agencji "nie działo się najlepiej". Szef ABW za rządów PiS Bogdan Święczkowski replikował wówczas, że "podsłuchy były używane jedynie w uzasadnionych przypadkach, zawsze za zgodą sądu". (PAP)
sta/ itm/ jra/