VeloBank, który powstał w wyniku przymusowej restrukturyzacji Getin Banku Leszka Czarneckiego, właśnie pochwalił się strategią rozwoju na lata 2023-25. W ciągu najbliższych trzech lat bank planuje pozyskać 400 tys. nowych, aktywnych klientów i zarobić 1,5 mld zł.
- Restart VeloBanku przypada na ciężkie czasy. Wzrosty - zarówno, jeśli chodzi o klientów, jak i zysk netto - są ambitne, ale nie nieosiągalne. Są one w zasięgu VeloBanku, tyle że wysokim kosztem - komentuje w rozmowie z money.pl Michał Konarski, analityk Biura Maklerskiego mBanku.
Ambitne cele strategiczne VeloBanku
Obecnie powtarzalny, kwartalny zysk netto tego banku, na co uwagę zwraca nasz rozmówca, wynosi ok. 50 mln zł. Z tej perspektywy wypracowanie 1,5 mld zł zysku netto w ciągu trzech najbliższych lat - zdaniem analityka - wydaje się bardzo ambitnym celem.
Bariery na drodze do osiągnięcia celu są dwie. Po pierwsze: w 2024 r. należy spodziewać się spadku stóp procentowych, co oznacza, że przychody odsetkowe banku spadną w porównaniu do bieżących wyników. Po drugie: bank ten w dalszym ciągu będzie zmuszony finansować się "gorącym pieniądzem". Inny słowy będzie zmuszony oferować wysoko oprocentowane lokaty oraz konta oszczędnościowe, by być w stanie przyciągnąć do siebie nowych klientów.
Jeśli bank będzie chciał pozyskiwać nowych klientów, to będzie musiał w dalszym ciągu prowadzić agresywną sprzedaż depozytów oprocentowanych wyżej niż rynek. Nie spodziewam się jednak, by był w stanie na tym polu konkurować z największymi bankami - ocenia ekspert mBanku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paleta produktów VeloBanku
VeloBank pracuje nad poszerzeniem gamy produktów finansowych. 21 listopada ruszył ze sprzedażą kont oszczędnościowych i lokat. Następnie w pierwszym kwartale 2023 r. wprowadzi do oferty kredyt hipoteczny. Odświeżona zostanie również oferta dla sektora małych i średnich przedsiębiorców, a także zostanie rozszerzona oferta produktów inwestycyjnych.
- Nie sądzę, aby VeloBank z dnia na dzień stał się dla Polaków bankiem pierwszego wyboru. Zakładam, że nowi klienci, jeśli będą do niego dołączać, to ze względu na łatwo dostępny kredyt lub już wspomnianą przeze mnie wysoko oprocentowaną lokatę. W jednym i drugim przypadku będzie to oznaczać dla banku wyższe koszty działalności. Warto dodać, że pod tym względem nowa strategia VeloBanku niewiele różni się od tej, którą realizował Getin Bank - mówi Michał Konarski.
Zapaść na rynku kredytów
Nie ulega wątpliwości, że dla banku skupiającego się na obsłudze klienta detalicznego najbliższy rok będzie bardzo trudny. Stopa bazowa banku centralnego, zdaniem analityka mBanku, najprawdopodobniej pozostanie na wysokim poziomie ze względu na uporczywą inflację, przewidzianą m.in. w projekcji Narodowego Banku Polskiego (NBP).
Dopóki stopa bazowa będzie na wysokim poziomie, dopóty zdolność kredytowa Polaków i możliwość zaciągnięcia kredytu będzie utrudniona. Co więcej, w lutym tego roku KNF, która stoi na straży ryzyka i stabilności finansowej, zarekomendowała, aby banki tak liczyły zdolność kredytową kredytobiorcom hipotecznym, jakby stopy miały wzrosnąć o 5 pkt proc. Wcześniej bufor był o połowę niższy. Skutek tej zmiany? Na kredyt stać mało kogo.
W związku z tym Michał Konarski nie spodziewa się, by portfel kredytowy VeloBanku dynamicznie rósł w przyszłym roku. Zaznacza w rozmowie z nami, że rynek oczekuje spadku sprzedaży kredytów detalicznych w całym sektorze bankowym w 2023 r. Dodaje, że sprzedaż powinna zacząć rosnąć wraz z cięciem stóp procentowych, co może nastąpić w 2024 r.
Nie lada wyzwaniem będzie sprzedaż kredytów mieszkaniowych.
VeloBank nie ruszy dynamicznie ze sprzedażą hipotek w pierwszym kwartale przyszłego roku, bo to jest niemożliwe - ocenia nasz rozmówca.
Powołując się na raporty AMRON-SARFiN, z których wynika, że zdolność kredytowa Kowalskiego mocno spadła, nasz rozmówca wskazuje, że średnia kwota kredytu hipotecznego w ciągu ostatniego roku wzrosła z 320 do 380 tys. zł. Szkopuł w tym, żeby taki kredyt dostać w zeszłym roku, wystarczyły dochody na poziomie ok. 4 tys. zł. W tym momencie dochody muszą być na poziomie 9-10 tys. zł. Niestety Polakom, jak zauważa przedstawiciel biura maklerskiego mBanku, na tyle nie wzrosły pensje, by było ich stać kredyty hipoteczne w obecnych warunkach rynkowych. Dodaje ponadto, że bank centralny po to podnosi stopy procentowe, aby zdusić konsumpcję i ograniczyć inflację.
Zielona transformacja napędzi sprzedaż bankom
Na tym nie kończą się ambicje VeloBanku. Instytucja finansowa planuje załapać się na trend zielonej transformacji i w ramach "zielonego finansowania" w trzecim roku realizacji strategii biznesowej osiągnąć sprzedaż na poziomie miliarda złotych.
Co do zielonej transformacji zgadzam się z tym, że to atrakcyjny rynek dla sektora bankowego. Potrzeby finansowe na tym polu są gigantyczne. Każdy bank w Polsce będzie chciał wykroić jakiś kawałek tego tortu dla siebie - komentuje analityk mBanku.
VeloBank musi zmienić właściciela
Starania zarządu VeloBanku są po to, aby móc go sprzedać w ciągu maksymalnie trzech lat. Przypomnijmy, że VeloBank - utworzony na początku października tego roku w wyniku przymusowej restrukturyzacji Getin Banku (na przeobrażenie go w rentowny przeznaczono ponad 10 mld zł) - jest tzw. bankiem pomostowym. Jego właścicielem obok Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) jest również System Ochrony Banków Komercyjnych (SOBK), utworzony przez osiem największych banków komercyjnych działających w Polsce: ING Bank Śląski, Alior Bank, Bank Millennium, PKO BP, Bank Pekao, BNP Paribas Bank Polska, mBank, Santander Bank Polska.
Problem w tym, że sytuacja w polskim sektorze bankowym, delikatnie mówiąc, nie jest najlepsza. W przyszłości i tak kurczące się od jakiegoś czasu kapitały sektora mogą być w dalszym ciągu pod presją trzech czynników: recesji, spadającej wyceny obligacji skarbowych, spornych kredytów hipotecznych (ten problem nie dotyczy Vebanku). Wobec tego, jakie są szansę na znalezienie kupca? Zdaniem Michała Konarskiego całkiem spore.
Według mnie kupiec może się znaleźć na rynku wewnętrznym. W tym momencie wzrost organiczny jest bardzo trudny. Jeśli bank ma dobrą sytuację kapitałową i chce zwiększyć udział w rynku, to lepszego sposobu niż przejęcie konkurencyjnego podmiotu nie znajdzie. Szczególnie że wyceny banków są na atrakcyjnym poziomie - uważa Konarki.
Kredyt bez WIBOR-u? "Zastanowiłbym się trzy razy"
Jego zdaniem problem leży gdzie indziej. - Współwłaścicielami VeloBanku jest większość dużych banków w Polsce. Nawet jeśli któryś z nich będzie chciał przejąć ten bank, to twardym orzechem do zgryzienia może okazać kwestia negocjacji ceny. Każda ze stron będzie chciała, aby cena była jak najatrakcyjniejsza dla niej - podkreśla analityk BM mBaku.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl