Tak zwana afera KNF to efekt publikacji "Gazety Wyborczej" z listopada 2018 roku. To wtedy gazeta opublikowała artykuł, w którym opisała, że ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego chciał od właściciela Getinu Leszka Czarneckiego 40 mln złotych za ochronę banku.
Według Czarneckiego uzależniał pomoc od konkretnej kwoty - 1 proc. wartości banku, czyli - według właściciela Getinu - 40 mln zł. Kwotę jednego procenta zapisał zaś na karteczce i pokazał bankierowi. Tyle miał dostać człowiek, którego Chrzanowski chciał wprowadzić do Getinu - prawnik Grzegorz Kowalczyk.
Chrzanowski zarzekał się, że propozycji jednego procenta nie było. Dlatego śledczy zdecydowali się poddać go badaniu wariografem. Takie samo badanie przeprowadzili też z udziałem Leszka Czarneckiego. Jak ujawnia czwartkowa "Wyborcza", która dotarła do aktu oskarżenia przeciw Chrzanowskiemu, badanie to wypadło dla byłego szefa KNF niekorzystnie.
"Biegły stwierdził, że Marek Chrzanowski, udzielając odpowiedzi na pytanie: 'Czy pisemnie zasugerował Panu Czarneckiemu procentową wartość wynagrodzenia Kowalczyka? Czy na spotkaniu z Czarneckim napisał procent odnoszący się do wynagrodzenia Kowalczyka?', reagował w sposób, jaki zwykle obserwuje się u osób odpowiadających nieszczerze (sprzecznie ze swoją wiedzą)" - wynika z aktu oskarżenia.
"Ponadto wyniki badań Marka Chrzanowskiego (w czasie czterech testów) wraz z obserwacją biegłego uzasadniają podejrzenie nieudolnych prób intencjonalnego zniekształcenia rejestrowanych danych" - napisali śledczy.
Akt oskarżenia przeciwko Chrzanowskiemu trafił do sądu 31 grudnia 2019 roku. Zarzuca się mu przekroczenie uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego państwa w celu osiągnięcia korzyści osobistej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl