- Jerzy Sz. został oskarżony o narażenie oraz doprowadzenie SK Banku do wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach, w łącznej wysokości ponad 130 mln zł - mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która rozpracowuje wyłudzenia w SK Banku.
Sz. związany był z drużyną Dolcanu Ząbki (jej sponsorem była firma Dolcan). W Polskim Związku Piłki Nożnej jest członkiem komisji rewizyjnej. Według prokuratury brał udział w procederze wyłudzeń kredytów z SK Banku. Z tego powodu trafił na trzy miesiące do aresztu w 2017 roku - obecnie jest na wolności za poręczeniem majątkowym.
"Rz" opisuje, jak miało dochodzić do wyłudzeń. Władze banku przyznawały kredyty spółkom (nieposiadającym zdolności kredytowej) związanym ze Sławomirem D. z grupy Dolcan. Jerzy Sz., który jest właścicielem podwarszawskiej żwirowni, zdaniem śledczych miał brać kredyty na swoją firmę, jak i na spółki powiązane z grupą Dolcan.
Sz. podpisał wnioski dotyczące siedmiu umów na łączną kwotę ponad 130 mln złotych. Wszystkie kredyty spłacał jednak w znikomym stopniu, a reszta trafiała do Sławomira D. - wynika z ustaleń śledczych i aktu oskarżenia, do którego dotarł dziennik.
Prokuratura uważa, że Jerzy Sz. działał w porozumieniu ze Sławomirem D. Sam Sz. nie przyznał się do zarzutów. W śledztwie twierdził, że "był słupem", działał na zasadzie "pełnego zaufania".
Z jego słów wynika, że nie brał udziału w negocjacjach pożyczek - jego rola polegała na podpisywaniu umów i poręczeń kredytowych oraz jeżdżenia do banku po pieniądze.
- Do czasu wydania wyroku istnieje domniemanie niewinności. W przypadku skazania sprawa będzie zero-jedynkowa - komentuje z kolei Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
SK Bank to Spółdzielczy Bank Rzemiosła i Rolnictwa. Związana z nim jest jedna z największych afer gospodarczych - w latach 2011-2014 "wyparowało" z niego co najmniej 1,6 mld złotych, na co wskazują dowody prokuratury. Ostateczna kwota strat może sięgać nawet 2,7 mld złotych. Zeszłoroczny akt oskarżenia w tej sprawie objął blisko 100 osób - podaje "Rz".