O trudniejszym roku 2020 informuje "Rzeczpospolita", która porozmawiała z przedstawicielami sektora bankowego o kondycji instytucji finansowych w przyszłym roku.
- Dynamika akcji kredytowej w przyszłym roku prawdopodobnie utrzyma się na relatywnie niskim poziomie, niższym od tegorocznego - mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, w rozmowie z dziennikiem.
Jego ocenę potwierdza wiceprezes Pekao Tomasz Kubiak. Liczy on na wzrost w sektorze o 5 proc. kredytów konsumenckich, hipotek w złotych o 7,5 proc., a korporacyjnych o niemal 6 proc.
Problemy bankom stworzy tzw. mały TSUE, czyli orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z września 2019 roku. Trybunał orzekł, że przy spłacie kredytu lub pożyczki przed terminem określonym w umowie bank musi klientom oddać proporcjonalnie wszystkie koszty, które ponieśli w związku np. z prowizjami, opłatami i ubezpieczeniami.
Oprócz tego, sektor wskazuje też na możliwą presję na marżę kredytów. Przedstawiciele banków nie łudzą się i nie liczą na znaczący wzrost przychodów z tytułu opłat i prowizji. W tym roku sektor odnotował wzrost tego źródła przychodów o prawie 3 proc.
Banki przewidują również wzrost kosztów usług obcych, w tym kosztów energii. Natomiast obawy nie wzbudza presja płac. Jak wskazuje Tomasz Kubiak z Pekao, wzrost wynagrodzeń dotyczy w bankach głównie zatrudnionych w IT oraz w działach sprzedażowych.
Instytucje finansowe nie przewidują również podwyżki oprocentowania lokat, co jest złą wiadomością dla klientów. Banki mają dużą płynność, dlatego nie muszą rywalizować oprocentowaniem o konsumentów.
Po 10 miesiącach 2019 roku banki mają 13,2 mld zysku netto - podaje "Rz". To o 4 proc. więcej niż przed rokiem. Do końca roku sektor może zanotować nawet 15,5 mld złotych zysku netto.
.Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl