Bartosz Turek i Oskar Sękowski, analitycy HRE Investments, zwracają uwagę, że wrzesień przyniósł kolejne pozytywne zmiany w ofercie lokat i rachunków oszczędnościowych.
Kilka instytucji zaczęło kusić oszczędzających stawkami na poziomie 8 proc. w skali roku. To ponownie trochę więcej niż miesiąc wcześniej. Trzeba mieć jednak świadomość, że oprocentowanie depozytów nie rośnie już tak dynamicznie, jak wiosną i wczesnym latem - wskazują eksperci.
W raporcie czytamy, że rok temu przeciętne oprocentowanie najatrakcyjniejszych depozytów nie przekraczało nawet 1 proc. w skali roku. Teraz jest to 6,8 proc. Największa część tego wzrostu przypada na okres od maja do lipca.
Dużo będzie zależało od decyzji RPP
Z punktu widzenia oszczędzających pojawia się jedno bardzo ważne pytanie – czy coraz wolniejsza dynamika wzrostu oprocentowania depozytów nie oznacza przypadkiem, że zbliża się kres pozytywnych zmian w ofertach banków.
"To w dużej mierze zależy od tego, co dziać się będzie ze stopami procentowymi w Polsce. Jeśli prawdą okażą się zapowiedzi o tym, że podstawowa stopa procentowa przestaje już rosnąć, to i banki będą miały mniejszą skłonność do podnoszenia oprocentowania lokat. Przypomnijmy, że zgodnie z zapowiedziami prof. Adama Glapińskiego w październiku stopy procentowe pozostaną niezmienione albo dojdzie jeszcze do podwyżki o 25 pkt. bazowych. Dlaczego jest to ważne? Jeśli faktycznie jesteśmy już u kresu lub blisko końca podwyżek stóp procentowych, to warto coraz poważniej rozważać inwestowanie pieniędzy na dłuższy termin – tak, aby aktualne warunki "zarezerwować" sobie na dłuższy czas. Dotyczy to tak samo depozytów, obligacji, jak i innych form inwestowania" - przekonują eksperci HRE Investments.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak tracimy na inflacji
"Jeśli scenariusz stabilizacji, a później obniżek stóp procentowych, będzie realizowany, to są to złe informacje dla posiadaczy oszczędności. Perspektywa ta oznacza bowiem, że wciąż przeciętne bankowe lokaty nie będą chroniły przed destrukcyjnym działaniem inflacji. Dotychczas najmocniej problem ten dotyka osób, których lokaty zakończyły się we wrześniu" - przekonują Bartosz Turek i Oskar Sękowski.
Dziś te osoby odbierają z banków pieniądze, za które mogą kupić znacznie mniej niż rok temu. Winne są tu nie tylko skromne oprocentowanie depozytów, ale też inflacja.
Wstępny odczyt wrześniowej inflacji (dane GUS) sugeruje, że ceny dóbr i usług kupowanych przez Polaków wzrosły w ciągu roku przeciętnie aż o 17,2 proc. Lokaty zakładane dokładnie rok wcześniej były oprocentowane średnio na 0,17 proc. To znaczy, że w okresie trwania takich depozytów ceny w sklepach rosły ponad sto razy szybciej niż banki dopisywały odsetki do oszczędności.
Efekt tego jest taki, że jeśli we wrześniu 2021 r. powierzyliśmy bankowi 10 tysięcy złotych na rok, to po wyjęciu tych pieniędzy mogliśmy za nie kupić rzeczy za około 8540 złotych w dniu zakładania depozytu. Realna strata z rocznej inwestycji wyniesie w tym wypadku około 1460 złotych. To najgorszy wynik od co najmniej 17 lat, czyli od kiedy dostępne są stosowne dane - wylicza HRE Investments.