Po obniżkach stóp procentowych, wprowadzonych po to, by minimalizować skutki koronawirusa, z sektora bankowego wyparuje w tym roku 8-9 mld zł wyniku odsetkowego. O tyle mniej banki zarobią na odsetkach od kredytów. Jak czytamy w "Pulsie Biznesu", by zasypać tę gigantyczną dziurę trzeba głębiej sięgnąć do kieszeni klientów.
Czytaj też: Frankowicze kontra mBank. Nie muszą spłacać rat
Wynik odsetkowy i prowizyjny to dwa główne motory działalności bankowej. Obydwa ciągną nierówno, szczególnie w Polsce, gdzie od lat wzrost zależał przede wszystkim od wyniku odsetkowego. W 2019 r. banki zarobiły na procencie od kredytów 49 mld zł, a na opłatach 13,3 mld zł.
W Polsce banki zarabiają 3,5 razy więcej na odsetkach niż prowizjach, w eurostrefie - 1,6. Tak duża różnica wynika z praktykowanego od lat modelu biznesowego opartego na tanich, czasami nawet darmowych podstawowych usługach bankowych, jak prowadzeniu rachunku, przelewach itp., za to wysokimi odsetkami.
- Ceny muszą iść w górę. Innej możliwości nie ma. Jedynym sposobem zminimalizowania strat jest wzrost opłat za podstawowe usługi - powiedział "PB" prezes jednego z banków.
Czytaj także: ZUS wypłacił 92 mln zł dodatku solidarnościowego
Zdaniem Artura Klimczaka, prezesa Getin Noble Banku, skończy się otwieranie konta czy zawieranie jakiejkolwiek umowy bezterminowo i przejdziemy na model stosowany np. w telefonach, czyli umów czasowych, gdyż na nieprzewidywalnym rynku trudno podejmować decyzje dotyczące nieokreślonej przyszłości.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl