Zdaniem eksperta, liczba czynników ryzyka, które zagrażają bankom, wzrasta i będą one musiały "zapłacić za błędy przeszłości".
- Sektor bankowy zaczyna dostrzegać problemy dopiero wtedy, kiedy już jest za późno. Według najnowszych wyliczeń franki mogą kosztować banki nawet 100 miliardów zł. Banki mogłyby zapłacić za swoje błędy tylko część tej kwoty, ale upływ czasu powoduje, że kwoty roszczeń szybko się mnożą. Dziś odsetki za zwłokę wynoszą 12,25 proc. w skali roku. Powoduje to, że potencjalna kwota sporu rośnie w astronomicznym tempie - uważa Szymański.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Banki komercyjne posiadają niespełna 200 mld kapitałów własnych. Skąd więc wziąć pieniądze na kolejne odpisy? Mimo że banki milczą w tej sprawie, już z pewnością czują presję zupełnie nowego typu spraw sądowych - prognozuje ekspert. Chodzi o problem sankcji darmowego kredytu gotówkowego czy też problem reprezentatywności, rynkowości i adekwatności WIBORu.
- Konsumenci zaczynają używać tego prawa do ataku, aby odzyskać koszty kredytu, nawet jeśli radzą sobie dobrze z jego spłatą. Kancelarie prawne, które nauczyły się walczyć z bankami przy sporach frankowych czy też przy sporach wynikłych z art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim, motywują klientów dużymi korzyściami - wyjaśnia Szymański.
Ekspert przytacza przykład kampanii na Facebooku finansowana przez banki, która ma wmówić konsumentom, że podważanie WIBORu nie ma sensu.
- Pokazuje to wielką desperację całego sektora bankowego. I bezradność. Sektor bankowy nienauczony doświadczeniami wynikłymi ze sporów frankowych nadal popełnia ten sam błąd. Bankowcy nadal uważają, że zwlekanie ograniczy jego straty. A będzie wręcz przeciwnie, czego przykładem są kredyty we frankach szwajcarskich i astronomiczne kwoty wypłacane frankowiczom po przegranych sprawach. Jak to mówią: chytry traci dwa razy - kwituje Szymański.
Zwrot kosztów kredytu. Klient ma do tego prawo
Jego zdaniem jednym z takich zagrożeń, które zaczyna się materializować, jest problem pozbywania przychodu kredytodawców w umowach kredytowych, w których to instytucja dopuściła się naruszeń wymienionych w art. 45 pkt 1 ustawy o kredycie konsumenckim (sankcja kredytu darmowego), w której to konsument zwraca kredyt bez kosztów.
- Konsumentowi należy się zwrot kosztów kredytu od terminu udzielonego kredytu aż do momentu jego spłaty. Jeśli kredyt nie jest spłacony – konsument do końca okresu spłaty zwolniony jest z wszelakich kosztów wynikających z treści umowy. Jest to kara bardzo dotkliwa dla banku, bo często nie jest współmierna do wyrządzonej szkody konsumentowi. Ale tak jest, że konsument zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, ma bardziej uprzywilejowaną pozycję - tłumaczy ekspert.
Jego zdaniem nikt w bankach nie potrafi popatrzyć w sposób krytyczny na zapisy zawarte w umowach oraz praktyki jakie banki stosowały i nadal stosują.
- Niektóre banki starają się zmobilizować klienta do refinansowania zobowiązania i zastosowania w nowej umowie takich zapisów, aby klient nie mógł skorzystać z prawa sankcji kredytu darmowego. Klient często jest naiwny i podpisuje takie umowy, bo umowa wydaje się być korzystniejsza. Osobiście zweryfikowałem wzory takich umów i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że jest w nich masa błędów - zapewnia ekspert.