Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|

Banki zarabiają krocie na odsetkach. Czyhające za rogiem problemy mogą je jednak przygnieść

55
Podziel się:

Dzięki wysokim stopom procentowym banki mają w tym roku żniwa, a w przyszłym będą miały jeszcze większe. To jednak koniec dobrych wieści. Sektor kapitałowo się zwija, bilans się kurczy. Do tego siadła mu też sprzedaż, a fiasko starcia z frankowiczami winduje koszty – zdaniem eksperta wzrosną one ekstremalnie. Ponadto sen z powiek spędzają bankowcom nieobliczalni politycy.

Banki zarabiają krocie na odsetkach. Czyhające za rogiem problemy mogą je jednak przygnieść
Beneficjentami jastrzębiej polityki monetarnej, prowadzonej przez Narodowy Bank Centralny, którym kieruje Adam Glapiński, są banki (GETTY, Bloomberg)

Ten rok zapowiadał się dla banków bardzo dobrze, ale wyszło, jak wyszło. Zyski, których wodą na młyn są wysokie stopy procentowe, są zjadane przez rekordowe koszty. W latach 2015-22 obciążenia sektora wyniosły 81,6 mld zł, z czego 32,5 mld zł w tym roku. Pod tym względem Polska plasuje się na czele unijnego peletonu.

Najwięcej sektor kosztowały w tym roku wakacje kredytowe: 18,3 mld zł. Jest to jednak wydatek jednorazowy – chociaż w kuluarach mówi się już o tym, że mogą zostać przedłużone na rok 2024. Ponadto banki regularnie płacą podatek bankowy (nie mylić z podatkiem dochodowym CIT), składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny oraz pokrywają koszty nadzoru itd. Efekt? Jak na wykresie poniżej.

Rozpędzony pociąg wchodzi w zakręt

Co czeka banki w kolejnych miesiącach? – Trzeci kwartał będzie słaby w sektorze, co widać już po wynikach lipcowych – banki zaksięgowały częściowo koszty wakacji kredytowych. Kolejne miesiące tego kwartału powinny być nieco lepsze – przewiduje Michał Sobolewski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

Zdaniem Michała Konarskiego, analityka Biura Maklerskiego mBanku, wszystko zależy od tego, jak będzie rozwijała się sytuacja makroekonomiczna i polityka monetarna. Wyjaśnia, że jeśli stopy procentowe będą utrzymywały się na wysokim poziomie przez długi okres, to w przyszłym roku polska gospodarka wejdzie w recesję. Dodaje, że następnie trzeba będzie ciąć stopy, żeby odbudowywać PKB.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy konkurs dla startupów na Game Industry Conference

Co to oznacza dla sektora? – Jeszcze kilka miesięcy bardzo dobrego wyniku odsetkowego. Nie widzimy na horyzoncie wojny depozytowej – chociaż tutaj mogą nastąpić zmiany wywołane przez rząd – więc wynik ten raczej nie jest zagrożony i powinien w przyszłym roku ustabilizować się na przyzwoitym poziomie – odpowiada ekspert.

Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej

Szkopuł w tym, że im dłużej będziemy w środowisku wysokich stóp procentowych, tym większe prawdopodobieństwo, że wzrośnie bezrobocie, a wraz z nim koszty ryzyka, czyli rezerwy zawiązywane przez banki na wypadek, gdyby klienci mieli problem ze spłacaniem kredytów.

Rezerwy kredytowe obciążające wynik finansowy banków zależą od dynamiki PKB – spadają, kiedy gospodarka rośnie szybko, a rosną, kiedy się kurczy. Recesja w gospodarce zwykle oznacza pogorszenie spłacalności kredytów, a tym samym większe odpisy banków na "złe długi" – wskazuje Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Citi Handlowego.

Na tym nie kończą się problemy. Według analityka nadchodząca recesja nie będzie zwykłym spowolnieniem gospodarczym, jakie znamy z historii. Wiele będzie zależeć od dostępności i cen gazu oraz energii elektrycznej. – Może się okazać, że ucierpią nawet przedsiębiorstwa o zdrowych finansach, na które negatywnie wpłynie przerwanie łańcuchów dostaw czy problemy kontrahentów – ostrzega Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Citi Handlowego.

Banki to nie wszystko, ale gospodarka bez banków...

Dla banków mniej liczą się zyski, a bardziej współczynniki kapitałowe, które spadają nie tylko ze względu na straty sektora w dwóch ostatnich miesiącach, ale także z powodu wyceny obligacji (to ta ciemna strona wysokich stóp procentowych, które pozytywnie wpływają na wynik odsetkowy, ale negatywnie na kapitały banków). Między kwietniem 2021 r. a kwietniem 2022 r. fundusze własne sektora bankowego skurczyły się z 228 do 191 mld zł.

Z tego powodu banki są stosunkowo słabo przygotowane na nadchodzące spowolnienie gospodarcze. Mogą mieć niewystarczające zasoby finansowe, by zaspokoić potrzeby kredytowe klientów, które w ujęciu nominalnym mogą zwiększyć się ze względu na inflację – sądzi Andrzej Powierża.

To szczególnie ważne pod kątem m.in. transformacji energetycznej. – Polska stoi przed gigantycznym wyzwaniem, którego rząd sam nie sfinansuje. Żeby banki mogły partycypować w tym, muszą odbudować kapitały własne, które się kurczą – zwraca uwagę Michał Konarski.

Brak popytu, brak podaży

Nie tylko kapitały topnieją. Bilans kredytów (udzielonych i spłaconych pod względem wolumenów) też zaczął się kurczyć pierwszy raz w historii. Przypomnijmy, że popyt na hipoteki runął – w sierpniu był o 72,9 proc. niższy niż rok wcześniej według danych Biura Informacji Kredytowej (BIK). Co zatem sprzedaje się obecnie w bankach?

Sprzedaż kredytów jest ważna, ale banki to nie są sklepy i nie żyją z bieżącego obrotu, lecz z bilansu. W tym momencie w bankach sprzedają się kredyty korporacyjne – głównie kredyty obrotowe, co jest pochodną inflacji i tego, że firmy zwiększają zapasy. W lipcu portfel kredytów firmowych wzrósł o 15 proc. rok do roku – odpowiada analityk Citi Handlowego.

Firmy niosą za sobą jednak pewne ryzyko. Walczą z kryzysem na pierwszym froncie. Czym to może skutkować? – Wszystko, co jest obarczone dużym ryzykiem, będzie wycinane ze sprzedaży. W sektorze MŚP banki już zaostrzają politykę kredytową – mówi Michał Konarski.

Andrzej Pwierża nie spodziewa się rychłego odbicia sprzedaży hipotek. Jego zdaniem możliwe, że portfel kredytowy ogółem dalej będzie się kurczył. Uważa, że koszty ryzyka wzrosną, a marża odsetkowa będzie spadać, jednak, jak podkreśla, w obu przypadkach punkt wyjściowy jest bardzo dobry.

Jeśli nie zmaterializowałyby się ryzyka związane z kryzysem energetycznym i ryzyka regulacyjne, i nie wzrosłoby oprocentowanie obligacji rządowych, to przyszły rok byłby dobry dla sektora – zaznacza Andrzej Powierża.

Problematyczne "franki" nie odpuszczą

Kulą u nogi banków dalej będą frankowicze. Analityk Citi Handlowego sądzi, że banki z dużymi portfelami kredytów walutowych będą w dalszym ciągu głównie pracować na pokrycie kosztów przegrywanych procesów. – Według mnie banki poniosły je dopiero w jednej trzeciej – szacuje analityk Citi Handlowego.

Przypomnijmy, że rezerwy frankowe banków na koniec marca wynosiły nieco ponad 26 mld zł, a trend jest wzrostowy. Pozywanie banków na większą skalę zaczęło się dwa lata temu i dziś te sprawy są rozstrzygane w drugiej instancji.

Być może październikowy wyrok TSUE dotyczący wynagrodzenia za korzystanie z kapitału banku też odegra ważną rolę, ale osobiście myślę, że wyrok będzie bardzo ogólny – zastanawia się Andrzej Powierża.

Problem niespodzianka

Od nowego roku banki powinny przestawić z WIBOR-u na WIRD, czyli na nowy wskaźnik oprocentowania kredytów. Jak to wpłynie na biznes, a w szczególności na wysokość rat klientów?

– Nowy wskaźnik będzie niższy niż obowiązujący obecnie WIBOR. Dla nowych kredytów może zacząć obowiązywać od razu. Pytanie, kiedy zacznie obowiązywać w zakresie "starych" kredytów. Od tego będzie zależeć wynik odsetkowy – zwraca uwagę Michał Sobolewski.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
banki
kredyty
kryzys
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(55)
WYRÓŻNIONE
Dajcie spokój...
2 lata temu
Jeżeli "polskim" bankom coś nie odpowiada, to mogą wracać do krajów gdzie mają centrale. Tam nie było kredytów frankowych, poliso-lokat, oprocentowanie kredytów jest na poziomie kilku a nie kilkunastu albo kilkudziesięciu % a mimo to jakoś tam im się to opłaca. W Polsce mimo półrocznego zysku 12 mld zł ciągle im się krzywda dzieje, wiecznie im źle, mało i jaka to wielka niesprawiedliwość ich spotyka. No jeszcze te "paskudne" sądy które nie chcą słuchać ZBP i ośmielają się jakieś prawa konsumentów egzekwować.
Babka
2 lata temu
Nie ma dziedziny życia społecznego ,której PIS by nie rozwalił.
Paweł
2 lata temu
Banki mają gigantycznie nadmuchane zyski bo podniosły kredyty o inflację. Tymczasem oszczędzający w bankach obywatele są zupełnie przez nie ignorowani oprocentowaniem lokat na śmiesznych poziomach tracąc oszczędności swojego życia wobec zupełnej obojętności instytucji demokratycznych jak parlamenty i urzędów publicznych. To zadziwiające jak system traci zaufanie i wiarygodność.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (55)
inspektor pol...
2 lata temu
"nieobliczalni politycy." sa i benda. Sztuka jest, aby nie wybierac do wladzy Ciecia Kaczana i jemu podobne indywidua.
Gdzie są POLA...
2 lata temu
Za taki przekręt ten człowiek powinien dostać dożywocie.
broker
2 lata temu
Naiwniakom to mozna bzdury pisac. Banki nie maja swoich pieniedzy a tylko te ktore ludzie wplacili na lokate do Bankow. BANKI zarabiaja TYLKO 2,45% na pozyczonych ludzkich pieniadzach a reszte procentow zabiera FISKUS (Urzad Skarbowy), a wiec RZAD jakim jest obecnie PiS. Pozostala czesc pieniedzy w Banku ktore nie zostaly pozyczone przynosi straty jako ze pieniadze musi miec kazdy Bank dla klientow ktore sie nie koca ani nie mnoza a wiec przynosza straty dla Banku. Ci co wplacili pieniadze do banku zadaja GODZIWY PROCENT ktory sie im nalezy. Pozostala ilosc PROCENTOW PONAD te 2,45% jakie Banki biora od tych ktorym pozyczyli na kredyt ZABIERA URZAD SKARBOWY(PiS). Tak wiec gdy macie problemy ze splata kredytow to prosze z pretensjami do swoich SASIADOW i KOLEGOW ktorzy zadaja GODZIWYCH PROCENTOW ktore to wlasnie WY MUSICIE IM ZAPLACIC wraz z comiesieczna splata, oraz do URZEDU SKARBOWEGO ktory skrzetnie rozlicza Banki z zarobkow na pozyczonych WAM pieniadzach. Trzeba zrozumiec ze caly dochod Banku polega na ILOSCI WYLUDZEN od klientow jako ze wszystko powyzej 2,45% i tak zabiera URZAD SKARBOWY PiS-u.
ffffff
2 lata temu
Banki nie straciły na wakacjach kredytowych, tylko nie zyskały.
tysiąc %
2 lata temu
Najwyższa inflacja w Polsce notowana była w okresie transformacji w latach 90-tych XX wieku. W tym czasie ceny rosły w tempie ponad 1000 proc. rok do roku, osiągając maksymalny odczyt 1183,1 proc. w lutym 1990 roku.
...
Następna strona