O zmianie podejścia w wielu bankach w Polsce pisze "Rzeczpospolita". Jako przykład podaje mBank, który właśnie poinformował o zwiększeniu rezerw na sprawy frankowe.
Kwota? 440 mln zł tylko w czwartym kwartale 2020 roku. To oznacza mniej więcej tyle, że zysk mBanku w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku zostanie pomniejszony właśnie o tę niebagatelną kwotę.
Rezerwa jest ponad dwukrotnie większa niż te, do których mBank przyzwyczaił w poprzednich dwóch kwartałach. Wtedy nie przekraczały one 200 mln zł. Teraz jest to ponad 400.
"Rzeczpospolita" przypomina, że właśnie mBank jest jednym z tych banków, które w swoim portfelu mają najwięcej udzielonych kredytów frankowych - łącznie ponad 13 mld zł, czyli około 12 proc. wszystkich hipotek. A to oznacza, że i ryzyko potencjalnych strat z tego tytułu jest największe.
Frankowicze. Coraz więcej spraw w sądach
Takie ruchy muszą wpłynąć na wyniki finansowe banków. A to oznacza, że na przykład mBank może w ostatnim kwartale 2020 roku być na minusie i wykazać stratę. Inne banki prawdopodobnie pójdą tą samą drogą.
- mBank ustawił wysoko poprzeczkę dla branży. Osiągnięcie podobnego pokrycia rezerwami oznaczałoby w IV kwartale dodatkowe rezerwy rzędu 760 mln zł w PKO BP, 460 mln zł w Millennium i 330 mln zł w Santanderze. To oznacza, że także te dwa ostatnie banki zakończyłyby 2020 r. z kwartalnymi stratami netto - mówi "Rz" Tomasz Noetzel, analityk serwisu Bloomberg Intelligence.