Bezpieczny kredyt 2 proc. zostanie zastąpiony inną, korzystną dla kredytobiorców ofertą — zapowiedział pod koniec 2023 roku resort rozwoju i technologii, który, jak twierdzi, intensywnie pracuje nad rządowym projektem ustawy.
"Naszym celem jest to, by nowy instrument był z jednej strony bardziej atrakcyjny dla osób o niższych dochodach i większych rodzin, z drugiej, by ograniczał jego nadużywanie przez osoby, których wysokie zarobki pozwalają na uzyskanie kredytu w zwykłej ofercie rynkowej" - czytamy w komunikacie ministerstwa rozwoju. Zaznaczono w nim, że w tegorocznym budżecie zabezpieczono pieniądze na dopłaty do kredytów, nie podano jednak, jaka to kwota.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kompromis mieszkaniowy koalicji rządzącej
Projekt ustawy ma być gotowy na początku 2024 r. Jak nieoficjalnie dowiedział się money.pl z dwóch niezależnych źródeł, program mieszkaniowy ma być rozwiązaniem kompromisowym, zbudowanym na bazie obietnic wyborczych ugrupowań politycznych tworzących koalicję rządzącą. Według naszych informatorów rząd planuje przeznaczyć w tym roku na dopłaty do preferencyjnych kredytów co najmniej 400 mln zł.
Chcieli przeznaczyć na program ok. 0,5 mld zł, bo na tyle pozwalał budżet, ale czy na tym ostatecznie stanęło, to nie wiem — mówi nam osoba zaznajomiona ze sprawą.
Więcej informacji na temat programu mieszkaniowego resort rozwoju ma zaprezentować na czwartkowej konferencji prasowej.
Obietnice wyborcze
Program mieszkaniowy Platformy Obywatelskiej (PO), grającej pierwsze skrzypce w obozie rządzącym, obejmował kredyt zero procent na zakup pierwszego mieszkania przez osoby do 45. roku życia. W ramach rozwiązania państwo miałoby przez określony czas pokrywać odsetki i marżę banku, a kredytobiorca spłacałby wyłącznie kapitał. Zdolność kredytową miałyby mieć dwie osoby zarabiające najniższą krajową.
Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL) walczyło o głosy wyborców, w szczególności osób chcących założyć rodziny, programem Własny kąt, w którego ramach obiecało nisko oprocentowany kredyt mieszkaniowy (1,5 proc.) z gwarancją wkładu własnego do 100 tys. zł przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Program miałby dotyczyć zarówno rynku pierwotnego, jak i wtórnego, a także wspomagać osoby z mniejszych ośrodków miejskich: od dawnych miast wojewódzkich, przez miasta powiatowe, po wsie.
Lewica natomiast obiecywała tanie mieszkania na raty na kredyt 3 proc. oraz tanie mieszkania komunalne. Zgodnie z ich założeniami koszt najmu mieszkań komunalnych zbudowanych przez publiczne przedsiębiorstwo na gruntach należących do Skarbu nie przekraczałaby 20 zł za mkw.
Z kolei Polska 2050 Szymona Hołowni mówiła w kampanii m.in. o zwiększeniu podaży mieszkań poprzez uwolnienie gruntów miejskich pod inwestycje deweloperskie czy przyspieszeniu procesu wypracowywania planów zagospodarowania przestrzennego.
Jak słyszymy od osoby z kręgów rządowych, program mieszkaniowy był robiony pod wybory. Nie da się go zrealizować, dlatego trzeba go dostosować do realiów budżetowych w taki sposób, aby pogodzić interesy wyborów koalicjantów. Wycofanie się z tych obietnic nie wchodzi w grę.
Pomysł leży na stole. Optymalny scenariusz zakłada stworzenie kompromisowego programu składającego się rozwiązań proponowanych w kampanii przez ugrupowania polityczne tworzące obecnie obóz rządzący. Cały pic polega na tym, aby program pisany na szybko pod wybory oczyścić z min - mówi rozmówca money.pl, zastrzegający sobie anonimowość.
400 mln i 200 tys. kredytów
Z pytaniem o nowy program mieszkaniowy zwróciliśmy się deweloperów, którzy będą konsultować projekt resortu rozwoju. Według wiceprezesa Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) Konrada Płochockiego program, nad którym obecnie pracuje rząd, ma być ograniczony do ok. 20 tys. kredytów, a tym samym może kosztować ok. 400 mln zł. Byłaby to mniej więcej jedna trzecia kwoty, jaką państwo przeznaczy na sfinansowanie bezpiecznego kredytu.
Ze 115 tys. najprawdopodobniej złożonych wniosków o Bezpieczny kredyt pozytywnie rozpatrzonych zostanie ok. 60-65 tys. sztuk (jeszcze nie ma oficjalnych danych podsumowujących cały ubiegły rok). To oznacza, że dopłaty do tych kredytów z publicznych pieniędzy wyniosą ok. 1,1 mld zł i będzie to więcej, niż zaplanowano na lata 2023-24 - szacuje Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD).
Przypomnijmy: rząd Zjednoczonej Prawicy, autor Bezpiecznego kredytu 2 proc., tak zabezpieczył ustawowo program, aby dopłaty do kredytów udzielonych na podstawie wniosków złożonych w ubiegłym roku mogłyby być finansowane z pieniędzy na dopłaty do rat przewidzianych na bieżący rok. W ustawie zapisano 8 mln zł na rok 2023 r. oraz 941 mln zł na rok 2024, co łącznie daje 948 mln zł.
Zainteresowanie bezpiecznym kredytem było tak duże, że przekroczyło powyższe szacunki, choć te początkowo wydawały się wygórowane. Ustawowe limity wydatków na dopłaty do Bezpiecznego kredytu 2 proc. zakładały, że wsparciem w latach 2023 i 2024 może być objętych ok. 50 tys. kredytów, tymczasem do 21 grudnia 2023 r. pobrano ok. 55,8 tys. umów kredytowych.
O kredyt z dopłatą będzie trudniej
Według naszego rozmówcy należy spodziewać się zaostrzonych kryteriów przyznania preferencyjnych kredytów w ramach programu opracowywanego właśnie przez Koalicję 15 października w porównaniu z Bezpiecznym kredytem 2 proc. na zakup pierwszego mieszkania.
- W pierwszej kolejności spodziewam się wprowadzenia kryteriów dochodowych czy powrotu do sprawdzonych mechanizmów, jakie zastosowano we wcześniejszych programach mieszkaniowych za czasów poprzednich rządów PO i PSL. Mam na myśli choćby Mieszkanie dla młodych, w przypadku którego zastosowano limit metrażu oraz maksymalnej ceny metra kwadratowego.
Wiceszef PZFD spodziewa się również przedłużenia programu mieszkaniowego na warunkach będących kompromisem obietnic wyborczych ugrupowań tworzących koalicję rządzącą - o czym piszemy na samym początku - a także faworyzowania rodzin wielodzietnych na zasadach: im liczniejsza, tym lepsze warunki finansowania.
Jeśli tak się stanie, obecna władza będzie bardziej prorodzinna niż PiS - ocenia Płochocki.
Uważa, że politycy są zakładnikami wyborców, a realizacja złożonych w ubiegłym roku obietnic, będzie testem wiarygodności przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi oraz do europarlamentu.
O to, jak ma wyglądać nowy program mieszkaniowy i jaka kwota została zabezpieczona na jego realizację, zapytaliśmy wprost Ministerstwo Finansów oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Czekamy na odpowiedź.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl