43,2 tys. wniosków o "Bezpieczny kredyt 2 proc." naliczył Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), który jest operatorem rządowego programu. To spadek o 4,4 tys. w porównaniu ze stanem z 11 września. Jeszcze w wakacje liczba wniosków rosła nawet w tempie 5 tys. na tydzień – zauważa dziennik.
"Bezpieczny kredyt" bez "martwych dusz"
Jednak spadek ten niekoniecznie wynika ze zmniejszonego zainteresowania programem. "PB" ustalił bowiem, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii zleciło oczyszczenie danych. Zniknąć z nich mają wnioski wycofane przez klientów, przeterminowane lub anulowane, które wciąż widnieją w statystykach jako tzw. martwe dusze.
Ministerstwo najwyraźniej postanowiło urealnić stan popytu na rządowy kredyt, rozmyty przez gwałtowny i niekontrolowany napływ aplikacji do banków – pisze "PB".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawet dwie trzecie klientów bowiem zgłasza się po hipotekę z pomocą pośredników finansowych. A ci w myśl sztuki swojego zawodu wysyłają wnioski przynajmniej do dwóch banków. O ile w normalnych okolicznościach nie stanowi to problemu do instytucji finansowych, o tyle w przypadku rządowego programu okoliczności nie są normalne, gdyż mamy do czynienia ze wzmożonym popytem.
Zapał potencjalnych kredytobiorców ostudzić jednak musiało wąskie gardło widoczne szczególnie w – jak pisze "PB" – bankach państwowych, które nie były przygotowane do obsługi tak dużej liczby zapytań.
"Bezpieczny kredyt 2 proc."
O kredyt na zakup pierwszego mieszkania z dopłatą państwa mogą wnioskować osoby do 45. roku życia. Dopłatami zostaną objęte kredyty na maksymalnie 500 tys. zł dla singla lub 600 tys. zł dla małżeństwa oraz pary, lub singla z dzieckiem. Kredyt można przeznaczyć m.in. na zakup mieszkania lub domu, budowę i wykończenie domu lub zakup działki wraz z budową na niej nieruchomości.