Jeśli chodzi o kryptowaluty, możecie być maksymalistą (ich zwolennikiem), bądź minimalistą (przeciwnikiem). Skrajny maksymalista będzie twierdzić, że ceny kryptowalut zawsze będą szły w górę, Bitcoin odzyska swoje historyczne szczyty, a już wkrótce przebije kolejna magiczną granicę, 100 tysięcy dolarów za jego bitcoina.
Minimalista wskaże z kolei dalej minimalny poziom realnych zastosowań dla kryptowalut czy inne problemy, jak bardzo duże koszty energetyczne. W 2022 r. minimalista będzie miał też do dyspozycji takie mocne argumenty, jak spadki kursów i historii spektakularnych upadków firm z branży krypto, które obiecywały złote góry, a skończyły jako bankruci, którzy nie są w stanie wypłacić depozytów swoich klientów.
Bitocin - po rynku niespotykanych wzrostów przyszedł czas gigantycznych spadków
Bitcoin, największa kryptowaluta, swój szczyt cenowy osiągnął w listopadzie 2021 r., gdy za jednego bitcoina płacono blisko 69 tysięcy dolarów. Według maksymalistów miał być "nowym złotem" i "zabezpieczeniem przeciwko inflacji". Dzisiaj nawet oni skłonni są raczej twierdzić, że zachowuje się podobnie do indeksu amerykańskiej giełdy Nasdaq, zdominowanej przez spółki z sektora nowych technologii. Prześmiewcy zauważają z kolei, że znacznie lepszym zabezpieczeniem przed inflacją, okazało się być... awokado, którego cena wraz ze wzrostem amerykańskiej inflacji poszła w górę, gdy bitcoin udał się w przeciwnym kierunku:
Co się zmieniło? W pierwszej połowie 2022 r. przyszedł czas "krypto-zimy", której końca, jak na razie, nie widać. Bitcoin spadł do poziomu 18 tysięcy dolarów w połowie czerwca, a wartość całego rynku kryptowalut, szacowana nawet na blisko trzy biliony dolarów w listopadzie 2021 r., skurczyła się o dwie trzecie do poziomu około jednego biliona dolarów. Ten poziom utrzymuje się od czerwca do chwili obecnej (dane coinmartekcap.com).
Po drodze od 69 do 18 tysięcy wydarzyło się kilka spektakularnych katastrof, które porównuje się do krachu na amerykańskim rynku pożyczek hipotecznych z 2007 r. czy Wielkiego Krachu na Wall Street z 1929 r.
Jak wskazują krytycy, podobnie jak tamte kryzysy, krypto-zima wybuchła z powodu pęknięcia gigantycznej banki spekulacyjnej, spotęgowanej poprzez zastosowanie tzw. dźwigni finansowej, która pozwala nam zainwestować większą kwotę pieniędzy, niż sami posiadamy. To sprawia, że możemy liczyć na większe zyski w razie rynkowych wzrostów. Z drugiej strony, gdy kursy spadają, notujemy gigantyczne straty i może się zdarzyć, że zostajemy zmuszeni do pozbycia się aktywów po niekorzystnej cenie, gdy przychodzi pora spłaty powziętych na poczet inwestycji zobowiązań.
Gdy rynek jest mocno "zlewerowany" za pomocą dźwigni, łatwo o efekt lawiny, gdy następuje kaskada wymuszonych sprzedaży. Z rynku masowo zaczynają się wycofywać kolejni gracze, co tylko potęguje efekt paniki.
Upadek terra (luny) wywołał lawinę kolejnych. Na długiej liście m. in. Celsius
W przypadku kryptowalut zdarzeniem-katalizatorem, które jeszcze bardziej pociągnęły za sobą kolejne, był krach tzw. stablecoina terra i powiązanej z nim kryptowaluty luna. W maju 2022 r. z powodu załamania kursu terra (luny) z rynku praktycznie z dnia na dzień wyparowało około 60 miliardów dolarów.
Terra zaczęła tracić dystans do kursu dolara 10 maja, by do końca miesiąca osiągnąć wartość zbliżoną do zera. Tymczasem stablecoin to kryptowaluta, która z definicji powinna charakteryzować się stabilnym kursem w odniesieniu do kursu waluty emitowanej przez państwo, z którą jest powiązana, najczęściej dolara.
Fakt, że kryptowaluta może znacznie stracić na swojej wartości z dnia na dzień, był powszechnie znany w kryptowalutowej społeczności. Stablecoiny cieszą się jednak lepszą opinią. W zamyśle twórców mają być po prostu użytecznym narzędziem do wymiany innych kryptowalut o tak stabilnym kursie, jak to jest tylko możliwe.
Co poszło nie tak w przypadku terry? Jak zauważają krytycy, system mógł być w rzeczywistości piramidą finansową, a jej twórca... już wcześniej miał podobne problemy ze swoim poprzednim pomysłem.
Osobom, które "użyczą" swój portfel kryptowaluty, oferowano 20 proc. "bezpiecznych" zysków w skali roku. Gdy kurs zaczął się wahać, zadziałał efekt "wyścigu do drzwi wyjściowych". Ludzie masowo zaczęli próbować wypłacić swoje pieniądze, a to przyspieszyło dalsze załamanie kursu, gdy okazało się, że skarbiec jest, co najmniej częściowo, pusty. Sprawą zajmują się obecnie koreańscy śledczy.
Na samym stablecoinie terra się jednak nie skończyło. Bardzo szybko okazało się, że problemy mają inne bardzo znane, warte miliardy dolarów podmioty z branży krypto, w szczególności firmy, które specjalizowały się w oferowaniu osobom deponującym u nich swoje kryptowaluty "bezpieczne" zyski na poziomie znacznie wyższym, niż mogliby uzyskać w tradycyjnej bankowości.
Celsius był "czymś innym niż bank", więc.. ludzie raczej nie zobaczą już swoich pieniędzy
Niewypłacalny okazał się m. in. Celsius, którego założyciel Alex Mashinsky promował się na wybawcę zwykłych ludzi z rąk bankowych krwiopijców. Mashinsky oskarżał banki o wszystko to, co najgorsze i reklamował Celsiusa jako "coś innego, lepszego niż bank". Skuteczny marketing i obietnica niespotykanych "bezpiecznych" zysków, przyciągnęły do Celsiusa tysiące osób, które najprawdopodobniej bezpowrotnie straciły często wszystkie swoje oszczędności. Ludzie nie mają możliwości ich odzyskania, bo Celsius nie był bankiem, więc ich pieniędzy nie obejmują gwarancje, na które mogą liczyć klienci, gdy upada bank.
Jak wskazuję eksperci, te zabezpieczenia wprowadzono, bo tradycyjna bankowość z okresu przed regulacjami przechodziła podobne problemy. Doprowadziło to też do... powołania instytucji banku centralnego, powszechnie nienawidzonej przez zwolenników kryptowalut, widzących w tej technologii szansę na stworzenie zdecentralizowanego systemu finansowego.
Przed serią regulacji amerykańskie banki także emitowały swoje własne waluty i często oferowały klientom zyski, które okazywały się obietnicami bez żadnego pokrycia.
Sam Bankman-Fried ma zbawić krypto jak.. J.P. Morgan
W trakcie paniki bankowej w USA w 1907 roku system bankowy ratował finansista J.P. Morgan, który w zamian za poszerzenie własnej strefy wpływów, uratował banki idące na dno z powodu braku płynności. Tamte wydarzenia były też przyczynkiem do powstania idei banku centralnego.
Obecnie pretendentem do podobnej roli w branży krypto jest 30-letni miliarder Sam Bankman-Fried, którego "Wall Street Journal" określa jako "samozwańczego zbawcę krypto". To założyciel platformy wymiany kryptowalut FTX, który na początku 2022 r. znalazł się na 60. miejscu listy najbogatszych ludzi świata magazynu "Forbes" z majątkiem wycenianym na 24 miliardy dolarów. Dzisiaj z powodu spadku kryptowalut ma około dwie trzecie mniej, ale to zubożenie nie przeszkodziło mu, by w czerwcu zaoferować lub przekazać setki milionów dolarów będącym w podobnych tarapatach jak Celsius firmom Voyager Digital (firma pożyczkowa) i BlockFi (quasi bank).
Bankman-Fried – zbawca krypto czy kolejny wilk w owczej skórze?
– Wszystko jest możliwe, ale większość szkód jest już za nami – stwierdził w wypowiedzi cytowanej przez "WSJ" Bankman-Fried jeszcze przed przemówieniem szefa Fed 26 sierpnia, po którym znowu Bitcoin spadł poniżej granicy 20 tysięcy dolarów. W jego opinii Celsiusa nie dało się już uratować, ale działający na podobnej zasadzie BlockFi był "zdrowszy", dlatego zdecydował się wyciągnąć pomocną dłoń.
Bankman-Fried to zdeklarowany weganin, który w wywiadach opowiada o tym, że główną motywacją do budowania własnego imperium finansowego jest chęć skuteczniejszego pomagania innym. Bazuje to na prostej idei tzw. efektywnego altruizmu.
Na co wskazują efektywni altruiści? Dysponując większymi środkami finansowymi, będziemy mogli skuteczniej pomóc większej liczbie osób, niż w sytuacji, gdy pozostalibyśmy biedni. Jeśli mamy więc taką możliwość, powinniśmy poświęcić się dochodowej karierze, zamiast podejmować niedochodową aktywność charytatywną.
Krytycy zarzucają Bankman-Friedowi, że jak na razie pomaga jednak przede wszystkim wątpliwej renomy firmom, które wszystkie borykają się z mniej lub bardziej poważnymi oskarżeniami o bycie piramidą finansową. On sam miał też za pośrednictwem swojego funduszu Alameda w nie wcześniej inwestować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Należąca do niego platforma FTX działa również z dala od amerykańskich regulacji na Wyspach Bahama, co zdaniem krytyków może być zabezpieczeniem na wypadek tego, gdyby po prostu coś poszło nie tak.
Alameda jest z kolei na liście największych pożyczkodawców firmy Celsius, a także mogła mieć trudne do sprecyzowania relacje biznesowe z Three Arrow Capital, funduszem inwestycyjnym, który w trakcie krypto-zimy stracił setki milionów dolarów i miał pogrążyć m. in. Celsiusa, a także ratowaną przez Bankman-Frieda firmę Voyager Digital. Dwaj założyciele Three Arrow Capital, równie młodzi jak Bankman-Fried i jeszcze niedawno – wydawałoby się – obrzydliwie bogaci, znajdują się w trudnej do określenia lokalizacji, a ich działalność jest przedmiotem zainteresowania m. in. wymiaru sprawiedliwości państwa Singapur, gdzie prowadzili swój inwestycyjny biznes, zanim wyjechali stamtąd na chwilę przed jego załamaniem.