Nowym ministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska będzie Adam Bodnar. Nieoficjalnie słyszymy, że byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, który bronił kredytobiorców frankowych, obawiają się banki.
Na kanwie zmiany władzy banki liczą na polityczne wsparcie w rozwiązaniu problemu frankowego, który coraz bardziej rozlewa się na inne rodzaje kredytów: złotowe i gotówkowe. Bankowcy boją się, że hamulcowym w rozmowach z przedstawicielami rządu będzie następca Zbigniewa Ziobry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bomba z opóźnionym zapłonem
Z pytaniem o nastawienie do nowego ministrowa sprawiedliwości zwracamy się do Tadeusza Białka, prezesa Związku Banków Polskich (ZBP).
Jesteśmy pozytywnie nastawieni do rozmów z nowymi decydentami, patrzymy z nadzieją. Myślę, że "odetkanie" sądów cywilnych, zapchanych dziś sprawami frankowymi, będzie wymagało od nowego ministra sprawiedliwości zupełnie nowego spojrzenia na ten problem niż w czasie, gdy był RPO — stwierdza w rozmowie z money.pl szef ZBP.
Choć przez lata banki opierały się ustawie frankowej, teraz takie rozwiązanie przyjęłyby z pocałowaniem ręki. Obecnie nie ma jednak mowy o automatycznym przewalutowaniu kredytów w taki sposób, jakby od początku były udzielone w rodzimej walucie. Nie zgodzą się na to kredytobiorcy, którzy wygrywają ponad 90 proc. spraw z bankami. Większość z nich walczy o unieważnienie umowy, dzięki czemu zwraca się bankowi pożyczony kapitał bez odsetek i dodatkowych kosztów.
Popieramy rozwiązanie ustawowe dla kredytów frankowych, preferujące ugody indywidualne pomiędzy bankami a kredytobiorcami walutowymi, również w odniesieniu do spraw, które toczą się w sądach. Będziemy apelować o takie rozwiązanie do nowego rządu. Gdy będzie potrzeba, będziemy również rozmawiać o tym problemie z resortem sprawiedliwości. Nie da się inaczej rozwiązać tego problemu niż ustawowo. W przeciwnym razie nie poradzimy sobie z tym przez najbliższych 15 lat — alarmuje Białek.
Od jednego z wysoko postawionych bankowców, który zastrzega sobie anonimowość, słyszmy z kolei: o ile bomba frankowa jest w pewnym stopniu opanowana dzięki zawiązanym rezerwom finansowym na spory sądowe z klientami, o tyle nierozwiązanie tego problemu priorytetowo wykształci w obywatelach przekonanie, że można nie spłacać długów.
— Kancelarie w oficjalnej komunikacji z klientem mówią, że kredyty złotówkowe to żyła złota, ponieważ udzielono ich sześć razy więcej niż frankowych — mówi przedstawiciel jednego z banków. Przypomina, że koszt unieważnienia wszystkich kredytów frankowych oszacowano na 100 mld zł.
Zdaniem naszego rozmówcy, "tylko głupi i ślepy nie schyliłby się po pieniądze, które leżą na stole". Stwierdza, że bez względu na to, jak moralnego kręgosłupa by się nie miało, łamie się on pod kwotą 150-300 tys. zł. Tyle pieniędzy są w stanie odzyskać od banków frankowicze, którym uda się unieważnić umowę w sądzie.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Według rozmówcy money.pl klienci mają rozdmuchane oczekiwania względem banków, podbudowane przez kancelarie frankowe, które idą za ciosem i kwestionują umowy o kredyty złotowe czy gotówkowe. Ten biznes może być obecnie wart nawet 40 mld zł, podczas gdy dwa lata temu były to 4 mld zł. Jak dodaje bankowiec, koszt obsługi prawnej tylko jednej sprawy kosztuje bank do 40 tys. zł. Do tego dochodzą koszty procesowe, które ponoszą głównie banki, ponieważ w dużej mierze przegrywają. Kolejny koszt to odsetki za zwłokę. Sprawy ciągną nawet pięć lat.
Nie wiem, czy będziemy się bronić w przyszłym roku, jeśli linia orzecznicza dalej będzie się tak kształtowała. Miesięcznie płacimy 15 mln zł prawnikom — mówi bankowiec.
Aby zobaczyć, w jakim tempie przybywa kosztownych spraw w sądach, spójrzmy na wartość rezerw. Ubiegły rok sektor zakończył z rezerwami na ryzyko prawne na łączną kwotę ok. 50 mld zł. Jak szacuje bankowiec w rozmowie z money.pl, w tym roku mają wzrosnąć do ok. 80 mld zł. Gdyby nie wysokie stopy procentowe, banki nie byłby w stanie pozwolić sobie na takie zabezpieczenie.
Dotychczas zajmowałem się w banku zarządzaniem ryzykiem kredytom, a obecnie — ryzykiem prawnym. Problem w tym, że tym ryzykiem nie da się zarządzić — stwierdza bankowiec.
Konieczna ustawa frankowa
Według sektora bankowego uporanie się z problemem frankowym za pomocą ustawy powstrzyma rozlewanie się problemu kredytowego na hipoteki wiborowe, czego banki — choć nie mówią tego wprost — boją się jak ognia.
Jak stwierdza nasz rozmówca, "bombę wiborową" powinien rozbroić rząd. Bankowiec twierdzi, że wcześniej rozmawiali o tym z byłym wiceministrem Piotrem Patkowskim, ale "wypiął się na banki i udał się na zasłużony odpoczynek" do Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego.
Przypomnijmy, że prace nad reformą wskaźników ruszyły w połowie ubiegłego roku. Zaczęło się od głośnego wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego. Z prezentacji szefa rządu wynikało, że Polacy na likwidacji WIBOR-u zaoszczędzą około miliarda złotych.
Obecnie w pozwach dotyczących tych kredytów znajdują się slajdy z wystąpienia Morawieckiego, który mówi, że WIBOR jest zły. To problem systemowy, który trzeba rozwiązać jednorazowo, dać pstryczka w nos tym, którzy chcą na tym zarobić — apeluje menedżer.
Na współpracę z nowym ministrem sprawiedliwości pozytywnie zapatrują się prawnicy kredytobiorców.
Pozytywnie oceniam dotychczasową pracę Ministerstwa Sprawiedliwości, które podejmowało działania na rzecz wspierania konsumentów, w tym również frankowiczów. Można zakładać, że nowy minister będzie chciał kontynuować takie podejście, tym bardziej że ma bardzo duże doświadczenie w zakresie pomocy obywatelom. Konsumenci są częścią systemu i rynku finansowego, więc liczę na kontynuację prac w tym obszarze przez nowego ministra — mówi mec. Wojciech Bochenek.
Przypomina, że prokurator generalny, który jednocześnie był ministrem sprawiedliwości, wspierał frankowiczów również poprzez składanie skarg nadzwyczajnych do Sądu Najwyższego. — Takie działania dawały nadzieję, na wyrównanie szans w walce z bankami w tych sprawach, w których wyroki zapadły, zanim wykształciło się aktualne orzecznictwo frankowe — ocenia prawnik.
Wskazuje, że warto uruchomić dodatkowe wydziały frankowe w różnych miastach lub nawet szerzej: wydziały konsumenckie. Bochenek uważa, że wydział frankowy w Warszawie działa bardzo dobrze, ale nie jest w stanie obsłużyć wszystkich spraw.
Usiłowaliśmy skontaktować się z nowym ministrem sprawiedliwości, ale bezskutecznie.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl