Sprawa Citigroup obiegła media w sierpniu 2020 roku. Wtedy to wyszło na jaw, że bank - w wyniku błędu - przelał 900 mln dolarów, zamiast 8 mln.
Pieniądze trafiły na konta wierzycieli firmy kosmetycznej Revlon. Część z nich zwróciła nadpłatę, ale nie wszyscy. Dlatego też Citigroup zwrócił się do sądu.
Organ jednak nie rozstrzygnął sprawy po myśli giganta. Jak informuje portal Next.gazeta.pl, sąd zdecydował, że o wyniku sprawy zdecyduje fakt, czy bank poinformował 11 sierpnia odbiorców przelewu, że doszło do błędu.
Zdaniem sędziego do tego nie doszło, a zatem 10 pożyczkodawców nie musi zwracać Citigroup 500 mln dolarów. Przy orzeczeniu podkreślił, iż wiara w to, że duży przelew nie był wynikiem błędu, była racjonalna.
Choć co do zasady omyłkowo przelane pieniądze należy zwrócić, to - jak informuje Next Gazeta za CNN - istnieje pewien precedens z 1991 roku, który zaważył na sprawie Citigroup. W Nowym Jorku wydanie pieniędzy, które przypadkowo trafiły na nasze konto, niekoniecznie jest postrzegane jako przestępstwo.
Aby wydanie przypadkowo przelanych przestępstwem nie skończyło się pociągnięciem do odpowiedzialności, należy spełnić dwa warunki. Po pierwsze przelew musi być wykonany przez dłużnika do wierzyciela. Po drugie - wierzyciel nie może wiedzieć, że został wykonany przypadkowo.
Bank się nie zgadza z tą decyzją. Zapowiedział już odwołanie od orzeczenia sądu.