W pierwszych trzech miesiącach tego roku PKO BP wypracował 503 mln zł zysku. To o prawie 360 mln zł mniej niż rok wcześniej. Duży wpływ na pogorszenie wyników miał koronawirus i wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE.
Przy okazji prezentacji wyników finansowych prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło odniósł się do kwestii polityki kredytowej w czasach kryzysu wywołanych przez koronawirusa. Z jego wypowiedzi wynika, że ani zwykli klienci, ani firmy nie mogą liczyć na taryfę ulgową w dostępie do kredytów - konieczna jest zdolność do spłaty zobowiązań.
Czytaj więcej: Bezrobocie może wzrosnąć ponad dwukrotnie. Wypadniemy z podium do drugiej dziesiątki w UE
Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach zmiany zaordynowały m.in. ING Bank Śląski, Pekao i PKO BP. Chodzi o wkład własny w kredycie mieszkaniowym, który wzrósł w wymienionych instytucjach o 10 pkt proc. To oznacza, że żeby prosić bank o sfinansowanie zakupu nieruchomości, musimy mieć odłożone dużo więcej pieniędzy. W obliczu zwolnień czy cięć wynagrodzeń w ostatnim czasie dla wielu może to być problem.
Zbigniew Jagiełło pytany o to, czy podniesienie wkładu własnego jest tylko chwilowe czy zostanie już na stałe, odpowiedział, że nic nie jest dane raz na zawsze, ale też zasugerował, że do stanu sprzed epidemii pod wieloma względami szybko nie wrócimy.
- Dostosowujemy nasz bank do nowych realiów kryzysowych w związku z koronawirusem - wskazał Jagiełło odnosząc się też do kwestii kredytów dla firm. - Głównym zadaniem wszystkich banków jest ochrona depozytów klientów i chcę żeby tak zostało, bo inaczej czekałyby nas trudne czasy, gdyby ten dogmat został naruszony.
Prezes PKO BP podkreślił, że ważniejsze jest dobro deponenta niż kredytobiorcy. A no wymusza ostrożne i stabilne zarządzanie bankiem.
Tym samym nie wprost, ale zasugerował, że firmy które przez epidemię maja problemy z uzyskiwaniem przychodów, nie będą mogły liczyć na specjalne względy, jeśli nie będą mogły wykazać się zdolnością do spłaty zobowiązań.
Jako przykład dostosowania PKO BP do nowej rzeczywistości prezes Jagiełło wskazał drastyczne przyspieszenie transformacji cyfrowej banku. Wiele procesów obsługi klienta jest już dokonywanych zdalnie, bez konieczności wizyty w placówce.
Jednocześnie zapewnił, że nic nie zmienia się w strategii, jeśli chodzi o liczbę oddziałów, które systematycznie znikają z mapy. Sam koronawirus nie oznacza szybszej likwidacji większej ilości placówek.
- O tym czy oddział jest potrzebny decydują klienci. Jeśli przestają korzystać z danej placówki, to trudno żeby ją utrzymywać - tłumaczył prezes Jagiełło.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie