Sąd przyznał darmowy kredyt hipoteczny. Bankowi należy się tylko to, co pożyczył - podaje "Forbes". To oznacza, że nie tylko frankowicze wygrywają w sądach. Korzystny dla klienta wyrok wydał gdański sąd okręgowy. Stwierdził, że umowa jest wadliwa i należy zastosować sankcję kredytu darmowego.
Sprawa dotyczy ING Banku Śląskiego, który domagał się 215 tys. zł od kredytobiorcy, który zaprzestał spłaty kredytu. Sąd odrzucił to żądanie, stwierdzając, że to bank nie dopełnił swoich obowiązków wynikających z ustawy. Zdaniem sądu, w umowie pożyczki brakowało jasnych i precyzyjnych informacji o terminie, sposobie i skutkach odstąpienia konsumenta od umowy, co stanowiło naruszenie ustawy o kredycie konsumenckim.
Taki wymóg stawiały obowiązujące w chwili zawierania umowy przepisy ustawy o kredytach konsumenckich. Co prawda ten przepis już nie obowiązuje, ale sąd wziął go pod uwagę, bo był aktualny w trakcie zaciągania pożyczki (sądy nadal stosują się do tego przepisu dla umów zawieranych w latach 2011-2017). Kredyt został zaciągnięty w styczniu 2013 roku na kwotę 224 tys. zł. To nie bez znaczenia, bo ustawa obejmuje kredyty do wysokości 255 550 zł.
Czytaj także: Kredyt gotówkowy w czasie koronawirusa
Wyrok w tej sprawie jest prawomocny, bo ING Bank Śląski nie złożył apelacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl