Wbrew pozorom, ceny mieszkań przez ostatnie dwa miesiące raczej nie spadły. Deweloperzy nie narzekają na brak klientów, a w największych miastach za metr trzeba płacić tyle samo, co na początku roku. A niekiedy nawet więcej.
Potwierdza to raport, przygotowany przez money.pl i Rynek Pierwotny. Wynika z niego, że ceny zamiast spadać - rosną.
Przepytani przez "Rzeczpospolitą" deweloperzy potwierdzają, że znaczącego kryzysu na razie nie odczuli. - Do stanu sprzed epidemii wróciły nasze statystyki dotyczące pytań o ofertę mieszkań, a nawet zauważamy pewne wzrosty - mówi "Rz" Damian Kapitan, prezes spółki Budimex Nieruchomości.
Problemem dla klientów jest obecnie uzyskanie kredytu. Banki, jak wielokrotnie pisaliśmy, mocno zaostrzyły politykę kredytową. Wymagają wyższego wkładu własnego, podnoszą marże i uważniej patrzą na niektóre branże i formy zatrudnienia.
Niektórzy to widzą, dlatego starają się iść klientom na rękę. Doradztwo kredytowe prowadzi już wielu deweloperów. Wśród nich są chociażby Dom Development czy Murapol. Ale nie tylko.
Archicom idzie jeszcze dalej. Jak pisze "Rz", proponuje on swoim klientom specjalną ochronę na czas kryzysu. Co to oznacza? Na przykład jeśli klient straci pracę w ciągu 12 miesięcy od podpisania umowy, to może liczyć na spłatę rat kredytu nawet przez rok.
Klienci inwestycyjni mają gwarancje najmu lokalu przez dwa lata, a ci płacący gotówką mają preferencyjne warunki.
Co z cenami? Archicom daje gwarancje, że jeśli te spadną w ciągu pół roku, to deweloper wyrówna "straty" swoim klientom.
Wielkich obniżek jednak spodziewać się nie należy. - Ceny są pochodną kosztów (zakupu ziemi, materiałów i wykonawstwa) i marży, która w branży deweloperskiej powinna pozostać na bezpiecznym poziomie - uważa Damian Kapitan z Budimeksu.
Na popularności może zyskać natomiast inwestowanie w nieruchomości. - Na sile powinny przybrać zakupy gotówkowe, zwłaszcza w obliczu rekordowo niskich stóp procentowych i ujemnego oprocentowania lokat, z jakim będziemy się zmagać jako inwestorzy - mówi Adam Komorowski, prezes Grupy Cirrus Capital.
Takie przypadki zdarzają się już teraz. Mówił o tym niedawno w money.pl Mateusz Juroszek, szef rady nadzorczej firmy deweloperskiej Atal.
- Widzieliśmy kuriozalne sytuacje, w których ludzie przychodzili kupować mieszkania, bo właśnie wyjęli pieniądze z banku i nie mieli gdzie ich trzymać - mówił.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl