Paweł, wieloletni dziennikarz ekonomiczny, bardzo obawiał się dnia, w którym będzie musiał złożyć wypowiedzenie umowy o pracę. W ciągu sześciu lat robił to dwukrotnie, a na utrzymaniu miał niepracującą żonę oraz dzieci. W pewnym momencie uznał jednak, że lepiej ochroni rodzinę, gdy odejdzie z pracy, niż w niej dłużej pozostanie.
Dokument rozwiązujący umowę wręczył przełożonemu w piątek. Gdy po weekendzie otworzył aplikację bankową, aby sprawdzić, czy otrzymał pensję za ostatni miesiąc, stan salda wprawił o w osłupienie. Na rachunku zobaczył piątkowy przelew na 54 tys. zł od byłego już pracodawcy. Zamknął aplikację, po czym uruchomił ją ponownie, ale nic się nie zmieniło.
Pierwszą myślą - z perspektywy czasu widać, że naiwną - było, że praca i sytuacja rodzinna Pawła zostały docenione, a wartość kwoty przelewu to coś w rodzaju nagrody, być może wynagrodzenia za nieformalne oczekiwanie, aż skończy się okres zakazu pracy na rzecz konkurencji. Drugą, która okazała się słuszna, była myśl, że zaszła pomyłka.
Przelew znacznej kwoty przez pomyłkę - czy trzeba oddać?
Po tygodniu wszystko się wyjaśniło: rankiem Paweł odebrał telefon od szefa działu księgowości i HR, ważnej postaci w korpo, który poinformował go, że zaszła pomyłka i na jego konto została przelana odprawa innej osoby. Autorka błędnego przelewu, młoda stażystka księgowości, gdy zorientowała się, co zrobiła, zasłabła i została odwieziona do szpitala.
Groziło jej, że całą kwotę, wraz z odsetkami, będzie musiała zwrócić ze swoich poborów. Księgowy zapytał, czy Paweł skłonny jest dobrowolnie oddać omyłkowo przesłane pieniądze, czy też firma powinna przygotować się na batalię sądową. Paweł, któremu bliskie były zachowania etyczne, odparł przytomnie, że środki oczywiście zwróci, ale jest problem.
Jaki? Pieniądze w dużej części zostały wydane, między innymi na automatyczną spłatę trzech kredytów, w tym odnawialnego, przypisanych do jego rachunku. Uzgodniono zatem spłatę na raty: Paweł od razu zrobił przelew odwrotny na połowę nienależnej kwoty, resztę zobowiązał się zwrócić w ciągu dwóch lat, w równych, nieoprocentowanych ratach.
– W sposób nieoczekiwany jednak się nie wzbogaciłem – tłumaczy niedoszły szczęśliwiec. – Ale zyskałem przynajmniej ponad 25 tys. nieoprocentowanego kredytu, bez prowizji i innych opłat bankowych. To także się dla mnie wtedy liczyło - dodaje.
Omyłkowe góry pieniędzy
Choć statystyk dotyczących tego rodzaju tzw. świadczeń nienależnych nie ma i nie sposób dokładnie oszacować ich wartości, z całą pewnością można stwierdzić, że takie sytuacje zdarzają się nierzadko. W ubiegłym roku Krajowa Izba Rozliczeniowa (KIR) przetworzyła w systemie Elixir (trzy sesje rozliczeń międzybankowych dziennie) 2,01 mld transakcji na kwotę 5,96 bln złotych.
Przyjmując, że tylko 1 promil stanowiły omyłkowe przelewy na konta cudownie, ale omyłkowo obdarowanych, wpłynęło prawie sześć mld zł, co na jednego, dorosłego Polaka daje kilkaset zł.
– To sucha statystyka – zauważa Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnie o finansach, który tematem omyłkowych przelewów zajmował się wielokrotnie. – W rzeczywistości rozpiętość wartości takich świadczeń jest zapewne duża. Znam sprawę, gdy pewna osoba wpisując kwotę do przelewu, niechcący wpisała o jedno zero za dużo. W rezultacie zamiast 20 tys. zł, wysłała 200 tys. - opowiada.
- Cudem udało się transakcję wycofać, chociaż banki, po autoryzacji przelewu, bardzo niechętnie, mimo zmian w prawie, na to przystają. Dokładnymi informacjami na ten temat się jednak nie chwalą. Być może nawet nie prowadzą takich zestawień - dodaje Maciej Samcik.
Przetrzymywanie pieniędzy - czy to przestępstwo?
Nie każde nienależne świadczenie, będące wynikiem omyłkowego przelewu, odbiorca musi zwrócić od razu. Dopóki pieniądze nie zostały wypłacone, samo przyjęcie i przetrzymywanie ich w banku nie jest przestępstwem.
Tak samo obowiązkiem zwrotu nie są objęte świadczenia, które zostały wydane lub utracone przez odbiorcę, w wyniku czego "cudownie obdarowany" przestał być "bezpodstawnie wzbogaconym".
W niektórych bankach obowiązują limity kwot do przelewu. W przypadku przelewów wysokokwotowych, banki dzwonią i proszę o potwierdzenie transakcji.
– Jednak otrzymana korzyść, nawet w sytuacji jej zużycia lub utraty, podlega zwrotowi, jeśli sąd stwierdzi, że odbiorca powinien się liczyć z obowiązkiem zwrotu, przy czym ważny jest aspekt obiektywny, a nie subiektywne odczucia – precyzuje Anna Bervini, radca prawy w Zielonej Górze. – Badając istnienie tej przesłanki, kluczowe będzie zapewne ustalenie, czy w podobnych okolicznościach przeciętna, rozsądna osoba, miałaby świadomość obowiązku zwrotu. Jeżeli wiedziała o pomyłce, raczej tak, jeżeli nie – to zależy od okoliczności - dodaje.
Zasady współżycia
Nie można żądać zwrotu świadczenia nienależnego, jak precyzuje prawo, także gdy zostało ono spełnione "w celu zadośćuczynienia zasadom współżycia społecznego". Jest to przesłanka odwołująca się do zasad moralnych oraz etycznych, których w sposób ścisły, jednoznaczny, jak przekonują prawnicy, określić się nie da.
Generalnie nie podlega zwrotowi świadczenie, które mimo tego, że zostało spełnione nienależnie, odpowiadało jednak tymże zasadom.
– Z tego rodzaju sprawami najczęściej mamy do czynienia w przypadku świadczeń quasi-alimentacyjnych, rodzinnych i związanych ze stosunkiem pracy – wyjaśnia Anna Bervini. – O tym jednak, czy w sprawie zachodzą rzeczywiście przesłanki uzasadniające wyłączenie żądania zwrotu, decydują indywidualne okoliczności konkretnego przypadku - uzupełnia.
Darowanemu koniowi, jak mówi przysłowie, nie patrzy się w zęby. Czasami jednak warto, a nawet trzeba.