Odcięcie rosyjskich banków od systemu SWIFT było nazywane "finansową opcją atomową". To system, za którego pośrednictwem realizuje się około 14 mln transakcji bankowych każdego dnia. Bank, który nie ma dostępu do sieci SWIFT, jest praktycznie pozbawiony znaczenia na światowych rynkach.
Na razie jednak siła rażenia sankcji jest mocno ograniczona, bo objęły tylko siedem banków: Otkrytije, Nowikom, PSB, Bank Rossija, Sowkom, VEB i VTB. Co więcej, odcięcie ich od systemu nie jest natychmiastowe. Unia Europejska daje im 10 dni na dokończenie operacji otwartych w SWIFT.
Niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) donosi, że "sankcje w ramach SWIFT są w zasadzie martwe". Banki objęte nimi reprezentują jedną czwartą rosyjskiego sektora bankowego. Pierwotnie UE zapowiadała uderzenie w 70 proc. transakcji wykonywanych przez rosyjskie instytucje finansowe.
Na liście brakuje np. największego rosyjskiego banku Sbierbanku, a także instytucji finansowej stworzonej przez Gazprom, która odpowiada za rozliczanie transakcji gazowego giganta.
Polska chce ostrzejszych sankcji
Takiemu wybiórczemu stosowaniu sankcji wyraźnie sprzeciwia się premier Mateusz Morawiecki, który podkreśla, że "to jest nie do zaakceptowania". Przyznał w mediach społecznościowych, że Polska domaga się blokady wszystkich banków finansujących wojnę w Ukrainie.
- Część Europy Zachodniej nadal uważa, że interesy finansowe są ważniejsze, niż sankcje wobec Rosji - powiedział w programie "NEWSROOM" Wirtualnej Polski Piotr Müller, rzecznik rządu.
- Będziemy dążyli do wykluczenia kolejnych największych banków z systemu SWIFT - zapowiedział w czwartek dziennikarzom w Brukseli stały przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś, cytowany przez PAP.
Dodał, że postulatem Polski jest również odłączenie białoruskich banków od globalnego systemu rozliczeń.
Nie tylko polskie władze krytykują UE. Także przewodniczący grupy liberalnej w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt nie szczędzi gorzkich słów. Mówi o ograniczonych i zbyt wolno wprowadzanych sankcjach. Jego zdaniem Europa powinna pójść zdecydowanie dalej.
Verhofstadt cytuje serwis Euro Intelligence, który wskazuje, że jednym z powodów wykluczenia Sbierbanku z blokady systemu SWIFT są depozyty oszczędzających w filiach tego banku w UE. Są obawy, że spowodowałoby to powstanie ogromnych roszczeń o ubezpieczenie depozytów.
"Okazuje się, że państwa członkowskie nie są gotowe do nałożenia na Rosję sankcji transakcyjnych w obszarach uznawanych za kluczowe dla gospodarki UE, zwłaszcza w zakresie importu rosyjskiego gazu, ropy i węgla. (...) Władimir Putin ma duże problemy z prowadzeniem kampanii wojskowej, ale będzie w stanie sfinansować wojnę" - komentuje sytuację Euro Intelligence.
Nie ma handlu bez systemu SWIFT
Eksperci już wcześniej sygnalizowali, że całkowite odcięcie Rosji od systemu SWIFT może być trudne, a konsekwencje bardzo poważne. Nie tylko dla wojennego agresora.
- Wymiana międzynarodowa bez możliwości rozliczeń byłaby trudna. Innymi słowy: gdyby rosyjskie instytucje zostały odcięte od systemu SWIFT, nie dałoby się zapłacić im za rzeczy, które z Rosji importujemy. W większości przypadków ten handel zostałby więc wstrzymany - mówił w programie "Money. To się liczy" Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Tłumaczył, że Europa miałaby ogromny problem, skąd wziąć gaz, ropę czy inne surowce sprowadzane z Rosji. Codziennie trzy miliony baryłek rosyjskiej ropy płynie do Europy. 40 proc. gazu zużywanego w Europie pochodzi z Rosji. Kraj ten jest też znaczącym eksporterem choćby pszenicy.
- Odcięcie Rosji od SWIFT byłoby więc dużym problemem, a problemów światu obecnie nie brakuje. Z drugiej strony jednak, bez tego ciężko jest wywrzeć jakiś znaczący wpływ na to, co robi obecnie Rosja, bo wszystkie inne sankcje, które nie dotykają tak bardzo Europy, nie dotykają też tak bardzo Moskwy - przyznaje Kwiecień.