Chodzi o sprawę ponad 1700 kredytobiorców, którzy uczestniczą w pozwie zbiorowym przeciw mBankowi. Na początku czerwca sąd zdecydował, że części klientów, którzy przystąpili do pozwu zbiorowego, należy się zabezpieczenie spłaty rat kredytu. To znaczy mniej więcej tyle, że na ten moment nie muszą oni ich spłacać, a bank nie może się od nich domagać pieniędzy.
Bankowi przysługiwała możliwość złożenia zażalenia na to postanowienie, z czego mBank skorzystał.
"mBank zaskarżył to postanowienie Sądu Apelacyjnego w Łodzi jako wydane w warunkach nieważności oraz z naruszeniem szeregu przepisów proceduralnych, co w ocenie banku skutkuje naruszeniem prawa do sprawiedliwego procesu. Oprócz licznych naruszeń formalnych, mBank kwestionuje także, że istniały podstawy do udzielenia zabezpieczenia" - napisano w komunikacie.
Jak informuje portal Bankier.pl, 2 lipca 2020 roku na posiedzeniu niejawnym sąd rozpoznał sprawę zażalenia na postanowienie. Sąd zdecydował się na odrzucenie zażalenia.
Żeby skorzystać z zabezpieczenia spłaty rat kredytu, wystarczy tylko złożyć odpowiednie oświadczenie w banku. Musi ono zawierać m.in. numer umowy kredytowej oraz datę, od której kredytobiorcy zamierzają skorzystać z zabezpieczenia.
W oświadczeniu musi się również znaleźć informacja, że frankowicze do tej pory spłacili więcej (po przeliczeniu na kwotę w złotych) niż pożyczyli od banku. Ze względu na zmiany kursu franka, wiele osób jest właśnie w takiej sytuacji. Kwotę kredytu już dawno spłaciło, ale przez drożejącą walutę muszą płacić dalej. W takiej sytuacji było - jak informują sami klienci - około 350-500 osób.
Frankowicze sugerowali, że bank nie zorientował się, że taki wniosek wpłynął do sądu i dlatego nie zareagował. Ich zdaniem mBankowi nie przysługuje więc zażalenie na to postanowienie sądu, z którego też bank skorzystał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl