Grupę 1247 osób reprezentowała przed sądem Małgorzata Rothert, Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie. Pozew zbiorowy frankowicze wytoczyli bankowi w 2010 roku.
Zdaniem klientów, bank pobierał od nich raty na podstawie niedozwolonej klauzuli, zawartej w umowie kredytowej.
- Klauzula stanowiła, że zmiana wysokości oprocentowania kredytu może nastąpić w przypadku zmiany stopy referencyjnej oraz zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego - powiedziała PAP Małgorzata Rothert. - W związku z czym konsument nie miał właściwie możliwości zweryfikowania, czy raty są od niego pobierane w sposób prawidłowy.
Zobacz: Zadłużenie państwa po pandemii. "Szansą projekty za unijne pieniądze"
Pierwszy wyrok zapadł w 2013 roku. Był korzystny dla frankowiczów. Łódzki sąd okręgowy, który rozpatrywał sprawę, uznał, że bank naraził klientów na straty.
Rok później wyrok potwierdził sąd apelacyjny.
Bank złożył jednak skargę kasacyjną. Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie II instancji.
Na kolejnej rozprawie, 15 lipca 2020 roku, bank wycofał apelację.
- mBank zdecydował się wycofać apelację od wyroku sądu pierwszej instancji Sądu Okręgowego w Łodzi z 3 lipca 2013 roku z uwagi na fakt, że sprawa będąca na wokandzie od 2010 roku, w kolejnych latach znacząco oddaliła się od istoty sporu – powiedziała PAP Emilia Kasperczak z biura prasowego mBanku.
Dla klientów wygrana oznacza, że jeśli oprocentowanie kredytu policzono im wyżej, niż to wyliczone w dniu zawarcia umowy, bank będzie musiał zwrócić nadpłatę.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl