Adam Glapiński to bez wątpienia jeden z barwniejszych prezesów NBP od lat. Na ostatniej konferencji prasowej, podczas której uzasadniał kolejną już, siódmą podwyżkę stóp procentowych, przekonywał, że jest "jastrzębiem na czele jastrzębi". I choć opozycja na jego działalności nie zostawia suchej nitki, to ten może liczyć na wsparcie partii rządzącej. Zresztą należy do grona zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego – obaj znają się jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, a Glapiński był istotną osobą w kontekście budowania siły ekonomicznej tego środowiska.
Glapiński wygrywa jednym głosem
Głosowanie nad drugą kadencją dla Adama Glapińskiego miało być więc tylko formalnością. Prezydent Duda wniosek złożył już w styczniu, dość wcześnie, biorąc pod uwagę, że obecna kadencja prezesowi NBP kończy się w czerwcu.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
W środę, po kilkugodzinnym posiedzeniu, Komisja Finansów Publicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Adama Glapińskiego na prezesa NBP. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna, która jest członkiem tej komisji, nie ma wątpliwości, że czas głosowania nie został wybrany przez PiS przypadkowo.
Wielki tydzień, okres przed świętami, kiedy ludzie zajęci są zupełnie innymi sprawami, w międzyczasie partia rządząca znów wyciąga sprawę katastrofy smoleńskiej, Platforma Obywatelska ma Radę Krajową, dla PiS to był doskonały moment na zapewnienie Adamowi Glapińskiemu drugiej kadencji. Chodziło im o to, aby jak najmniej osób odnotowało ten fakt. Z punktu widzenia partii rządzącej im szybciej, tym lepiej. Eksperci są zgodni, że inflacja będzie rosła i trudno będzie ocenić pracę prezesa pozytywnie – mówi money.pl posłanka Izabela Leszczyna.
Po zielonym świetle od komisji nie doszło jednak w Sejmie do głosowania nad tą kandydaturą. Problem w tym, że zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy w komisji było minimalne. Kandydatura Glapińskiego została zaopiniowana pozytywnie, ale rezultatem głosów 27 do 26, przy 1 głosie wstrzymującym się.
To na pewno nie może być wynik satysfakcjonujący dla PiS, bo na sali sejmowej głosy liczone będą inaczej, a taki wynik dla Glapińskiego oznaczałby porażkę. Przy powoływaniu prezesa NBP przez Sejm wymagana jest po prostu większość bezwzględna. Oznacza to, że podczas głosowania liczba głosów za wnioskiem musi być większa od sumy głosów przeciw i wstrzymujących się.
Opozycja przekonuje, że PiS już nieraz udowodnił, że jeżeli na czymś mu zależy, to potrafi organizować głosowania w szybkim tempie. W tym przypadku nie zdecydowano się na to i kandydatura Glapińskiego może być głosowana najwcześniej dopiero na posiedzeniu pod koniec kwietnia.
Gdyby PiS miał większość, to głosowanie odbyłoby się w środę. Widzimy jednak, że nawet dla posłów Zjednoczonej Prawicy ta kandydatura może być trudna do poparcia, albo jest po prostu przedmiotem kolejnych targów politycznych wewnątrz prawicy. Każde głosowanie muszą teraz kupować – przekonuje w rozmowie z money.pl posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska.
Kukiz'15 się waha, Konfederacja przeciw
Wciąż nie wiadomo, jak zachowają się posłowie Kukiz'15, którzy w ostatnim czasie ratowali PiS z niejednej opresji w Sejmie.
Jarosław Sachajko, poseł Kukiz'15, w rozmowie z money.pl przyznaje, że poparcie dla Adama Glapińskiego ze strony jego koła nie jest jeszcze przesądzone. – W wielu kwestiach popierałem do tej pory prezesa NBP, ale środowa debata dała mi wiele do myślenia. Była mało merytoryczna, brakowało mi konkretów, odpowiedzi prezesa były wymijające. Nie tego się spodziewałem – mówi Sachajko.
Poseł wstrzymał się od głosu i przyznaje, że jego głosowanie mogło zamieszać w kalkulacjach partii rządzącej, ale jest przekonany, że PiS nawet bez głosów posłów Pawła Kukiza sobie poradzi.
Z nami nikt z PiS-u na temat poparcia Adama Glapińskiego nie rozmawiał. Uważam, że partia Jarosława Kaczyńskiego dogadała się już w tej sprawie z Konfederacją – mówi poseł Kukiz'15.
Jednocześnie odpiera zarzuty, że jego środowisko zwleka z decyzją na temat przyszłości prezesa NBP, bo oczekuje jakiejś oferty ze strony PiS. - Przywykłem już do takich zaczepek, ale udowodniłem, że w swojej pracy kieruję się tylko kwestiami merytorycznymi. Nie czekamy na żadne stanowiska zaproponowane przez PiS – mówi Sachajko.
Poseł Krzysztof Bosak przypomina, że Konfederacja konsekwentnie krytykuje politykę gospodarczą rządu i w tej kwestii zdania nie zmienia. – Nie będziemy głosować za kandydaturą Adama Glapińskiego – zapewnia w rozmowie z money.pl Bosak.
PiS nie myśli o innym kandydacie
Jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości przyznaje nieoficjalnie, że sam był zaskoczony tym, że nie doszło w środę do głosowania w Sejmie nad kandydaturą Adama Glapińskiego. – Na sejmowych korytarzach mówi się, że to może być efekt trwających rozmów z posłami z Solidarnej Polski – przekonuje polityk PiS.
Polityk SP i wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł dementuje te doniesienia.
Będziemy głosować za Adamem Glapińskim. To świetny fachowiec i znawca gospodarki – mówi money.pl wiceminister.
Z kolei wicepremier Henryk Kowalczyk zapewnia w rozmowie z nami, że PiS nie ma czego się obawiać podczas głosowania w Sejmie. – Mamy większość i przegłosujemy w odpowiednim czasie kandydaturę Adama Glapińskiego – deklaruje Kowalczyk.
Polityk nie podaje jednak konkretnej daty, zapewnia, że jest jeszcze sporo czasu. W kuluarach pojawiają się pojedyncze głosy, że być może w grze pojawiłby się inny kandydat. Henryk Kowalczyk stanowczo mówi jednak, że nie spodziewa się innego scenariusza i nie ma też mowy o nowym kandydacie.
Prezes NBP jest powoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na 6-letnią kadencję. Ta sama osoba nie może być prezesem NBP dłużej niż dwie kadencje. Klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości, do którego należą także działacze Solidarnej Polski, ma obecnie 228 posłów na 460-osobową izbę. Poparcie całego klubu to za mało, aby Adam Glapiński został ponownie prezesem NBP. PiS musi więc liczyć na głosy innych posłów.