Jak wynika z raportu przygotowanego przez HRE Investments, od początku 2021 roku banki bardzo mocno zliberalizowały podejście do swoich potencjalnych kredytobiorców.
Nie ma już takich surowych warunków, które obserwowaliśmy jeszcze w ubiegłym roku. Dziś bez większego problemu kredyt dostaną osoby zatrudnione na umowach śmieciowych lub prowadzące działalność gospodarczą.
Wystarczy również niższy wkład własny - 10 proc., a nie 20 proc., jak miało to miejsce po wybuchu epidemii. Takie kredyty oferują już nie tylko państwowe Pekao czy PKO BP, ale również prywatny Santander.
Wszystko za sprawą rekordowej zdolności kredytowej Polaków. Jak wyliczył ekonomista HRE Investments Bartosz Turek, trzyosobowa rodzina może sobie dziś pozwolić na kredyt nawet na poziomie 749 tys. zł. Przy założeniu, że oboje rodzice pracują i zarabiają średnią krajową.
"Pokazując przeciętną zdolność kredytową mówimy o medianie. To znaczy, że połowa badanych banków chciałaby naszej modelowej rodzinie pożyczyć więcej (ING, BNP Paribas czy Bank Pocztowy) niż wspomniana mediana, a połowa instytucji pożyczyłaby mniej (PKO, Alior i Citi Handlowy) " - informuje HRE.
Wciąż dobrym motywatorem do kredytu są niskie stopy procentowe. Era taniego pieniądza powinna się jeszcze utrzymać.
To oznacza, że dziś za 300 tys. zł kredytu na 25 lat płacimy ratę miesięczną na poziomie 1400 złotych. Za 3 lata przekroczy ona 1,5 tys. zł, a za 10 - wyniesie około 1800 złotych.