Na kredyt na mieszkanie w Warszawie trzeba odkładać dłużej niż w Wilnie, Pradze i Rydze - podaje next.gazeta.pl. Mimo drastycznego wzrostu cen mieszkań, zainteresowanie nieruchomościami nie spada, a Polacy wciąż chcą brać kredyty hipoteczne. Portal przygotował porównanie możliwości mieszkańców kilkudziesięciu europejskich stolic.
Co do samego wzrostu cen mieszkań, na tle Europy jesteśmy pod tym względem mniej więcej w środku stawki - szybciej rosły ceny na przykład w Czechach, Niemczech, Danii czy Norwegii. NBP w swoim najnowszym raporcie za drugi kwartał wskazuje, że mieszkania w Polsce podrożały w ciągu roku średnio o około 10 proc.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, przygotował dla next.gazeta.pl zestawienie cen mieszkań w kilkudziesięciu europejskich stolicach. Chodzi o lokale o powierzchni 50 metrów kwadratowych, poza centrum badanych miast.
Najwyższe ceny w Europie (za wyłączeniem Monako) notuje Paryż, gdzie trzeba płacić średnio 44,5 tys. zł za metr. To niemal cztery razy więcej niż w Warszawie, gdzie ta średnia wynosi 11,7 tys. zł (a według NBP to mniej niż 10,7 tys. zł za metr).
Jak czytamy, Warszawie daleko w tym ujęciu do czołówki. Droższe mieszkania mają nie tylko mieszkańcy stolic krajów skandynawskich (Oslo - 25 094 zł, Sztokholm - 26 393 zł), Szwajcarii (37 176 zł) czy Niemiec (18 640 zł), lecz także państw regionu. Drożej jest m.in. w Bratysławie (12 555 zł) i Pradze (17 320 zł). Z kolei o połowę tańsze niż w Warszawie są za to mieszkania w Rydze (5 882 zł), jeszcze mniej trzeba płacić za metr kwadratowy nieruchomości mieszkalnych w Mińsku (4853 zł) i Kijowie (4085 zł).
Analityk HRE Investments do porównania włączył też średnie zarobki netto dwóch osób. - Niestety w tym zestawieniu uplasujemy się bliżej końca tabeli. Okazuje się bowiem, że przeciętne stołeczne wynagrodzenie netto to równowartość niewiele ponad 0,4 metra kwadratowego mieszkania poza ścisłym centrum Warszawy - mówi Bartosz Turek.
Tyranie na wkład własny
Do zestawienia ekspert włączył także koszty życia i wyliczył, jak długo para, żyjąc niezbyt rozrzutnie, musiałaby odkładać pieniądze, żeby uzbierać na wkład własny do kredytu na 50-metrowe mieszkanie (20 proc. wartości lokalu) oraz niezbędne koszty transakcyjne.
W Warszawie odłożenie na wkład własny i koszty związane z kupnem takiego mieszkania na kredyt zajmuje - zgodnie z wyliczeniami eksperta - blisko sześć lat i osiem miesięcy.
- W Paryżu za wynagrodzenie można sobie kupić tam 0,3 metra kwadratowego mieszkania. Podobnie jest w Belgradzie i Pradze. W takim porównaniu Polska zajmuje szóste miejsce w gronie 37 przebadanych krajów. Na drugim biegunie znajdziemy Rejkiawik i Brukselę. W obu tych stolicach możliwości zakupowe osób tam pracujących są przeciętnie dwa razy wyższe niż mieszkańców Warszawy - dodaje Bartosz Turek w rozmowie z portalem.
Ceny mieszkań rosną, więc i kredyty trzeba brać coraz wyższe. Przy obecnych, rekordowo niskich stopach procentowych rata nie wygląda aż tak źle, ale to się zmieni, gdy tylko stopy procentowe wzrosną. A to będzie oznaczał wzrost comiesięcznej raty kredytu, o czym warto pamiętać, zaciągając hipotekę, czy decydując się na jakikolwiek inny kredyt.