Leszek Skiba to absolwent międzynarodowych stosunków gospodarczych i politycznych w SGH (2002), po studiach Skiba pracował jako pracownik naukowy, a w latach 2009-15 w Narodowym Banku Polskim zajmował się opracowaniami dotyczącymi krajów strefy euro.
W listopadzie 2015 roku po wygranych przez PiS wyborach został powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, gdzie piastował różne funkcje, będąc m.in. Głównym Rzecznikiem Dyscypliny Finansów Publicznych oraz Pełnomocnikiem Rządu do Spraw Wspierania Reform na Ukrainie.
W 2019 roku bez powodzenia startował w wyborach do Sejmu z listy PiS w Lublinie.
Leszek Skiba w Klubie Milionerów "Dobrej zmiany"
W kwietniu 2020 roku przestał pracować w Ministerstwie Finansów i został wiceprezesem, a zaraz później prezesem upaństwowionego przez PiS w 2016 roku banku Pekao S.A. To stanowisko piastuje do dzisiaj.
Jak ujawniła Wirtualna Polska, do końca 2021 r., czyli w niespełna dwa lata, zarobił w Pekao 1,914 mln zł. Od marca 2021 roku zasiada też w radzie nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych. Tylko do końca 2021 r. otrzymał tam 64 tys. zł wynagrodzenia.
Za jego prezesury Pekao przejął kontrolę nad depozytami i kredytami klientów upadłego Idea Banku. Według poprzedniego właściciela Idea Banku Leszka Czarneckiego przejęcie Idea Banku przez BFG, a następnie przez Bank Pekao było realizacją planu, którego szczegóły zostały ujawnione w 2018 roku. W tamtym czasie media ujawniły nagraną przez Czarneckiego rozmowę, w której ówczesny szef KNF Marek Ch. miał domagać się łapówki pod groźbą przejęcia banku Czarneckiego.
Skiba "nie jest związany z politycznym pierwszym frontem"
Jak pisał o nim w 2020 roku dziennikarz Wirtualnej Polski Mateusz Ratajczak, Skiba "ani nie jest człowiekiem Mateusza Morawieckiego, ani Zbigniewa Ziobry, ani Jacka Sasina". Dlatego transfer Leszka Skiby z Ministerstwa Finansów do banku Pekao miał zaskoczyć jego dotychczasowych kolegów.
Tak w rozmowie z Ratajczakiem Skibę z pracy w Narodowym Banku Polskim zapamiętał jeden z ówczesnych dyrektorów: - Nie był nigdy pierwszoplanową postacią, ale akurat w Instytucie Ekonomicznym nie było o to łatwo. Każdy z pracujących tam był przekonany, że jest gwiazdą makroekonomii - śmieje się były już pracownik banku centralnego. - Przez te wszystkie lata miałem z nim może kilkanaście kontaktów. I złego słowa powiedzieć nie mogę. Zawsze aktywny, ale dość specyficzny - wspominał kolega z pracy.
Kolejny bank podnosi oprocentowanie lokat
- Na plecach nie ma przyklejonej twarzy żadnego polityka i to najpewniej spowodowało, że dość dobrze odnalazł się w Ministerstwie Finansów, a teraz znalazł w Pekao. Z pierwszym politycznym frontem nie jestem już od dawna związany, ale jakbym miał zgadywać, to powiedziałbym, że to mu pomogło. Był kandydatem, którego każda ze stron układanki była w stanie zaakceptować. I jednak to "bardziej swój" człowiek niż dotychczasowy prezes, który wywodził się wprost z bankowości - dodał.