Od kilku tygodni dostajemy do naszej redakcji wiadomości od klientów mBanku, którzy twierdzą, że utracili dostępy do swoich firmowych rachunków. Za całe zamieszanie odpowiedzialny ma być właśnie bank.
Pani Małgorzata napisała nam na platformę #dziejesie, że została wezwana do aktualizacji danych, które – jak podkreśla – bank już miał. Następnie jej konto zostało zamknięte.
"Bank od trzech tygodni nic z tym nie robi, a ja jestem coraz bardziej rozsierdzona. W placówce banku konsultant powiedział mi, że 'nie wie, co ma mi powiedzieć, nie wie, co ma zrobić', że 'procedury zostały poprawnie dopełnione, a wszystko jest zatwierdzone w systemie". Tymczasem kontrahenci czekają, przelewy stoją, opłaty stoją - napisała oburzona klientka.
Z kolei pan Piotr skarżył się, że przez blokadę nie zobaczył ani złotówki od swoich klientów za wykonane usługi: - Owszem, spóźniliśmy się z podpisaniem oświadczenia o beneficjencie rzeczywistym, które wczoraj podpisałem w imieniu spółki. Mimo to zabrali pieniądze z konta i zamknęli je. Spółka w tym momencie nie ma dostępu do własnych pieniędzy, a przychodzące przelewy wracają do klientów.
Tzw. beneficjent rzeczywisty to po prostu właściciel konta. Bez wskazania go nie da się otworzyć konta firmowego w banku. Jak poinformowało nas biuro prasowe mBanku, do klientów zostały wysłane prośby o aktualizację swoich danych. Tym, którzy tego nie zrobili, wypowiedziano umowy. Zaznaczmy - zgodnie z prawem.
Ile łącznie może być takich osób, jak pani Małgorzata i pan Piotr? mBank nie przekazuje takich informacji. Sami poszkodowani szacują, że nawet 10 tys. klientów banku nie ma dostępu do swoich firmowych pieniędzy. Jedną z osób, która podała tę liczbę jest Maja Bohosiewicz. Aktorka wylała swoje żale na Instagramie.
- mBank, zlikwidowaliście wszystkie nasze konta, a nasze środki przelaliście na konto techniczne. Nie mamy do nich dostępu – można było usłyszeć w emocjonalnej relacji. - Ile razy dzwoniliście do nas z ofertą kredytu, karty itd., a w ogóle nie daliście znać, że usuniecie nam na stałe konto? - pytała retorycznie.
Na koniec Bohosiewicz poinformowała, że skontaktowali się z nią pracownicy mBanku. Konsultanci mieli przyznać się do błędu i przeprosić. Konto firmowe aktorki zostało odblokowane.
- Od poniedziałku witamy się z CitiBankiem. I na zawsze żegnamy z mBankiem – spuentowała.
Nie ma pewności, ile osób pójdzie śladem Mai Bohosiewicz i założy konto gdzie indziej, a ile po prostu zastosuje się do zaleceń mBanku. Piotr Rutkowski, zastępca rzecznika tej instytucji, tłumaczy że nie ma innego wyjścia: klient, który nie chce rozstawać się z tym bankiem, musi zaktualizować dane.
- Jeśli klient nadal chce korzystać z rachunku, należy zaprosić go do jednej z wybranych placówek mBanku w celu aktualizacji danych firmy, najpóźniej na 10 dni przed końcem 30-dniowego okresu wypowiedzenia. Jeśli dane zostaną zaktualizowane, będziemy mogli dalej prowadzić rachunek – zaznacza Rutkowski.
Tego wymaga prawo. A dokładnie ustawa antyterrorystyczna i zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego, by badać "podejrzane transakcje" i prosić przedsiębiorców o uwiarygodnienie się.
- Musieliśmy przekazać informacje o aktualizacji danych do kilkudziesięciu tysięcy klientów. Zdarzało się, że nasi klienci zmieniali numery telefonów czy adresy, ale nas o tym nie informowali, wtedy kontakt był niemożliwy. Były również sytuacje, gdy to nasi pracownicy popełniali błędy. Myślę, że głównie z tych powodów wzięło się to całe zamieszanie – tłumaczy Rutkowski.
Zapytaliśmy KNF, czy docierały do niej sygnały o praniu brudnych pieniędzy klientów biznesowych polskich banków. Gdy dostaniemy odpowiedzi, natychmiast je podamy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl